Na Golgocie, wbrew pozorom chodzi bowiem o sprawę życia. I łaski. I pokoju. Nie chodzi o królestwo zła, które znamy dziś aż nadto, ale o zwycięstwo miłości. Na Golgocie chodzi o niepokonaną wierność Boga wobec naszego człowieczeństwa. Rozważania Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek w Koloseum. WIARA.PL DODANE 11.04.2017. Rodzinom niosącym krzyż wojny, żałoby, choroby, cierpienia, kryzysów i trudności poświęcone są rozważania Drogi Krzyżowej, która odbędzie się w Wielki Piątek wieczorem w rzymskim Koloseum pod przewodnictwem papieża Franciszka. Zabrzmią mocne słowa o wojnie na Ukrainie. Napisanie rozważań papież powierzył w tym roku rodzinom i to one będą nieść krzyż przy kolejnych stacjach. Pomysł ten nawiązuje do ogłoszonego przez niego Roku Rodziny "Amoris Laetitia" z okazji piątej rocznicy opublikowania jego adhortacji pod tym tytułem. Rozważania do pierwszej stacji napisali młodzi małżonkowie, dzieląc się trudami i radościami codziennego życia oraz obawami. Piszą, że czytają w gazetach, że rośnie liczba separacji, a im samym trudno związać koniec z końcem. Przy drugiej stacji o doświadczeniach opowiada rodzina, która wyjechała na misję przed 10 laty. Przyznaje, że są pokusy, by uciec i zostawić wszystko, ale byłaby to „zdrada wobec ubogich braci”. „Do tego wszystkiego dochodzi groza wojny, tak dramatycznie aktualna w tych miesiącach” – podkreślają. Przy trzeciej stacji mowa jest o małżeństwie, które pobrało się w późnym wieku i nie ma dzieci. Parze tej insynuuje się, że ich małżeństwo i miłość „nie wystarcza, by byli rodziną”. Słowom tym towarzyszy modlitwa za bezdzietnych małżonków. Przy czwartej stacji krzyż będzie nieść rodzina z pięciorgiem dzieci. Wyznaje ona: „Nie jest łatwo, ale jest bezgranicznie piękniej”. Odmówiona zostanie modlitwa za rodziny wielodzietne. Sugestywnymi doświadczeniami podzielą się przy piątej stacji rodzice dziecka z niepełnosprawnością: „Lekarze jasno dawali nam do zrozumienia, że lepiej będzie, jeśli się nie urodzi”, że „to będzie ciężar dla nas i dla społeczeństwa”. „A kiedy wybraliśmy życie, także my zostaliśmy osądzeni” - napisali. „Nie jesteśmy odporni na krzyż wątpliwości czy pokusy zastanawiania się, jak by to było, gdy sprawy potoczyły się inaczej. Ale tak naprawdę niepełnosprawność to stan, nie charakterystyka, a dusza, Bogu dzięki, nie zna barier” - wyznają rodzice. Przy szóstej stacji małżeństwo opowie o swojej rodzinie, w której jest troje ich własnych dzieci i pięcioro adoptowanych z poważnymi niepełnosprawnościami. Ból "porządkuje priorytety w życiu i przywraca prostotę godności ludzkiej" - tak podsumowują swoje doświadczenia. Przy siódmej stacji po rozważaniach na temat ciężkiej choroby odmówiona zostanie modlitwa o to, by dzieci troszczyły się o swoich rodziców z wdzięcznością. Przy kolejnej stacji są refleksje małżeństwa emerytów, którzy zajmują się pięciorgiem wnuków: „Bycie tlenem dla rodzin naszych dzieci jest darem, który przywraca nam emocje odczuwane, kiedy były małe”. Przy dziewiątej stacji odczytane zostaną rozważania rodziny z adoptowanymi dziećmi. „Adopcja to historia życia naznaczonego przez porzucenie, które jest leczone przez przyjęcie. Ale porzucenie to rana, która zawsze krwawi. Adopcja to krzyż, który rodzice i dzieci biorą razem na swoje barki” - usłyszą wierni. Dziesiątej stacji towarzyszyć będzie modlitwa za rodziny, które doświadczyły straty rodzica. Przy jedenastej stacji wspomnieniami dzielą się rodzice mężczyzny, który wybrał życie konsekrowane. Jak przyznają, na początku nie przyjęli dobrze jego decyzji, protestowali i porzucili go. „Wierzyliśmy, że nasz chłód sprawi, że zrezygnuje” - dodają. W rozważaniach przy dwunastej stacji matka, której córka zmarła na chorobę nowotworową, napisała: „Wiele razy podczas chemioterapii mojej córki czułam się jak Maryja pod krzyżem”. Przy trzynastej stacji, „Jezus umiera na krzyżu”, będą rodziny: ukraińska i rosyjska. Tekst przygotowały przyjaciółki: pielęgniarka z Ukrainy Irina i Rosjanka Albina, kończąca studia pielęgniarskie. Poznały się na oddziale szpitala w Rzymie. „Śmierć wokół. Wydaje się, że życie traci wartość. Wszystko zmienia się w kilka sekund: istnienie, dni, beztroski śnieg zimą, odbiór dzieci ze szkoły, praca, uściski, przyjaźnie, wszystko” - napisały. „Wszystko traci nagle znaczenie. Gdzie jesteś, Panie? Gdzie się ukryłeś? Chcemy naszego życia, jakie było. Dlaczego to wszystko? Jakich win się dopuściliśmy? Czemu nas porzuciłeś? Czemu porzuciłeś nasze narody? Czemu rozbiłeś w ten sposób nasze rodziny? Czemu nie chcemy więcej marzyć i żyć? Dlaczego nasze ziemie stały się mroczne jak Golgota?” - głoszą rozważania Ukrainki i Rosjanki. Dodają: „Łzy się skończyły. Wściekłość ustąpiła rezygnacji. Wiemy, że nas kochasz, Panie, ale my nie czujemy tej miłości i to doprowadza nas do szaleństwa. Budzimy się rano i przez kilka chwil jesteśmy szczęśliwi, ale potem natychmiast sobie przypominamy, jak trudno będzie się pojednać”. „Panie, gdzie jesteś? Przemów w ciszy śmierci i podziału, i naucz nas czynić pokój, być braćmi i siostrami, i odbudować to, co bomby miały unicestwić” - napisały przyjaciółki, których rodziny poniosą razem krzyż. Po tych słowach zabrzmi modlitwa o pojednanie dla wszystkich oraz o dar przebaczenia dla „rodzin zniszczonych przez łzy i krew”. Przy ostatniej stacji krzyż nieść będzie rodzina migrantów. „Jesteśmy tu po podróży, w trakcie której widzieliśmy śmierć kobiet i dzieci, braci i sióstr. Jesteśmy tu, ocaleni. Poostrzegani jako ciężar” - napisała. „Jesteśmy katolikami, ale także to czasem zdaje się schodzić na drugi plan wobec faktu, że jesteśmy migrantami” - przyznali. Na zakończenie Drogi Krzyżowej odmówiona zostanie modlitwa z następującymi słowami: „Nawróć w swoim sercu nasze zbuntowane serca, byśmy nauczyli się podążać za planami pokoju. Spraw, aby przeciwnicy uścisnęli sobie ręce i by zasmakowali wzajemnego przebaczenia”. „Rozbrój rękę brata podniesioną przeciwko bratu, aby tam, gdzie jest nienawiść, rozkwitała zgoda” - głosi modlitwa. Źródło: PAP / tk Data utworzenia: 7 kwietnia 2023, 16:42. Z powodu panującego w Rzymie intensywnego zimna papież Franciszek nie będzie w Koloseum na Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek wieczorem. Będzie ją
1. Przed sądem Kajfasza powiedziałeś, że jesteś Synem Boga Błogosławionego. Przed trybunałem Piłata potwierdziłeś, że jesteś królem, a królestwo Twoje nie jest z tego świata. W ten sposób jeszcze raz powtarzasz wszystkim: Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej... Nie będziesz miał obcego boga, cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał (Ps 81,10-11). Przy tej stacji Twoje przykazanie zostało naruszone w sposób najbardziej drastyczny. Odrzucono, Ciebie - Boga żywego, a opowiedziano się za człowiekiem, który odbierał życie innym. 2. Przewodnikiem po drodze krzyżowej w dniu dzisiejszym jest prorok Ozeasz. Prowadzi on nas na Kalwarię jakby przez park, w którym rosną różne drzewa i kwiaty. W prorockiej mowie mają one swoje symboliczne znaczenie i zawierają głęboką naukę. Kiedy jesteśmy świadkami, jak Pan Jezus bierze na ramiona drzewo krzyża, przypominamy słowa Proroka: Będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu (Oz 14,7). Oliwne drzewa były świadkami konania w Ogrójcu, ale na tron krzyża dla Namaszczonego to drzewo również najbardziej się nadawało, ze względu na jego owoce, z których wytwarza się oliwę służącą do namaszczenia. 3. Twoje upadki na drodze krzyżowej, niewinny Baranku, są niezawinione. Kiedy upada grzesznik jego wina jest oczywista. Dzięki niezawinionym upadkom Jezusa mamy jednak możliwość powstawania z naszych upadków zawinionych. Kiedy upada wielu ludzi, może upaść cały naród, a wtedy wina jest sumą wszystkich grzechów. Jednak i cały naród może postać dzięki temu niezawinionemu upadkowi Jednego. Ozeasz przypomina to narodowi Izraela, ale i wszystkim narodom, które odstąpiły od Bożego Prawa: Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę (Oz 14,2). 4. Prowadząc nas ku nawróceniu wśród różnych roślin, Ozeasz zwraca nasza uwagę na kwiat lilii: Stanę się jakby rosa dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia (Oz 14,6). Słowa te jaśnieją szczególną prawdą, gdy odnosimy je do najwspanialszej Córy Izraela - do Maryi. Pamiętamy, że to Ona jest nazwana runem Gedeona, na które zstąpiła rosa łaski, podczas, gdy wszystko wokół było suche. Wśród wybojów i kamieni drogi krzyżowej jedynie Niepokalana Matka była dla Zbawiciela jak chłodząca rosa dla umęczonych stóp, i dla Serca spragnionego miłości. 5. W psalmie responsoryjnym słyszymy zapewnienie Pana Boga: Wołałeś w ucisku, a Ja cię ocaliłem (Ps 81,8). Bóg zawsze przychodzi uciśnionym na pomoc. Uciśnionemu ludowi w ziemi niewoli posyła na pomoc Mojżesza. Dlatego Bóg może mówić do swego ludu: Uwolniłem od brzemienia jego barki, jego ręce porzuciły kosze (Ps 81,7). Swojemu Synowi, tak boleśnie odczuwającemu ucisk krzyża posyła Szymona z Cyreny. Także i nasze wołanie o pomoc, o wyzwolenie z ucisku, nie pozostanie bez odpowiedzi. 6. Bóg, który dla Izraela był rosą orzeźwiającą, jak to powiedział przez usta Ozeasza, teraz sam potrzebuje orzeźwienia. Należy przypuszczać, że chusta Weroniki nie była suchym kawałkiem materiału. Jeżeli miała spełnić swe zadanie - otrzeć twarz z brudu i przynieść orzeźwienie - to musiała być miłosiernie nawilżona. Kiedy i nam przyjdzie ścierać brudy, likwidować skutki błędów, wprowadzać porządek w domu i w każdej innej wspólnocie, nie bądźmy jak sucha szczotka wzbijająca tumany kurzu, lecz jak nawilżona chusta miłosiernej Weroniki. 7. Kolejne upadki Pana Jezusa na drodze krzyżowej są zawsze wezwaniem do powstawania i do nawrócenia. Początkiem nawrócenia jest uznanie swojej winy, a z tym nierozłączne jest jej wyznanie przed Bogiem. Prorok Ozeasz wkłada w nasze usta słowa takiego wyznania i zapewnia o skuteczności takich słów: Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych warg (Oz 14,3). 8. Wśród drzew, pośród których Ozeasz prowadzi nas dzisiaj na Golgotę spotykamy drzewo zielone.. Przez proroka Bóg mówi: Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i ja nań spoglądam, ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc (Oz 14,9). Do niewiast jerozolimskich powiedziałeś, Panie, że to Ty jesteś tym drzewem zielonym. Z tego drzewa zrywamy dla siebie owoc zbawienia.] 9. Człowiek, który upada i nie może powstać i pozostaje ciągle w pozycji-leżącej, jest ciężko chory. Długotrwałe pozostawanie w stanie grzechu, na przykład: w pijaństwie, traktowane jest już nie tylko jako zło moralne, które wybiera się świadomie, a więc w sposób zawiniony, lecz jako choroba ducha, której w pewnym momencie już nie można się przeciwstawić. Wtedy nie wystarczy nawracanie, ale potrzebne jest leczenie. Nie chodzi, bynajmniej, o medyczne specyfiki. Leczenie duszy odbywa się za pomocą duchowych środków. Prorok Ozeasz mówi, że Bóg leczy dusze ludzkie miłością: Uleczę ich niewierność i umiłuję z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich (Oz 14,5). 10. Wzgórze Golgoty było obsadzone niejednym krzyżem, albowiem miejsce czaszki było miejscem straceń. My je widzimy oczyma Ozeasza jako porośnięte winną latoroślą Myślimy tak nie tylko w związku z tym, że Jezusowi na tym miejscu podano wino zmieszane z żółcią, lecz przede wszystkim dlatego, że Kalwaria okazała się tłocznią, o której pisali prorocy. Wraz z Izajaszem pytamy Ciebie: Dlaczego krwawa jest Twoja suknia i szaty Twe jak u tego, co wygniata winogrona w tłoczni? (Iz 63,2). W kalwaryjskiej tłoczni jednak to nie krew winowajców jest przelewana, lecz Twoja Krew, która grzeszników obmywa z grzechu. 11. „Wiatr w przelocie skonał chyżym, przeniknęła ziemię groza - krzyż na skale!" Posługując się symbolami zaproponowanymi nam przez proroka Ozeasza widzimy krzyż jako topolę, która głęboko i szeroko zapuszcza korzenie (por. Oz 14,6). Krzyż jednak jest szczególnym gatunkiem drzewa. Swoje korzenie rozprzestrzenia tak szeroko, że cały świat zostaje nimi ogarnięty. Potrafi jednak sięgać nie tylko wilgotnej gleby, lecz potrafi wnikać do litej skały i rozsadzać ją od wewnątrz. Czy moje serce jest również tym zagonem, na którym krzyż zapuścił korzenie? 12. Kiedy nadeszła godzina dziewiąta, przestało bić Twoje Serce. Zaraz potem Twoje Serce zostało przebite włócznią żołnierza. Chociaż twoje sine usta milczą, to przecież teraz, milczeniem śmierci, głosisz najbardziej przekonywująco najważniejsze przykazanie, że Boga trzeba kochać całym sercem. Twoja ofiara, złożona za nas na krzyżu, dlatego ma taką moc i takie znaczenie, bo ofiarowałeś za nas Bogu całe swoje Serce. Miłować Go całym sercem... daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary (Mk 12,33). 13. Patrzymy na Twoją osieroconą Matkę i wszyscy czujemy się jak sieroty. Straciliśmy przecież w Tobie, Panie Jezu, i ojca i matkę i brata i najlepszego przyjaciela. Prorok jednak zapewnia nas dzisiaj: U ciebie znajdzie litość sierota (Oz 14,4). Twej osieroconej Matce będziemy śpiewać: „Wesel się, Królowo miła", a nam przed swoim odejściem mówisz: Nie zostawię was sierotami (J 14,18). do końca drogi krzyżowej i stajemy przy Twoim grobie. Tutaj już niedaleko jesteśmy od królestwa niebieskiego (por. Mk 12,34). opr. mg/mg
Papież Franciszek powierzył w tym roku napisanie tekstu rozważań do Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum w Wielki Piątek włoskiemu arcybiskupowi, zagorzałemu orędownikowi walki z mafią

W intencji pokoju w Ukrainie zostanie odprawiona w Wielki Piątek 15 kwietnia Centralna Droga Krzyżowa w Warszawie. Poprowadzą ją wspólnie metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz wraz z abp. Eugeniuszem Popowiczem, grekokatolickim metropolitą przemysko-warszawskim. Krzyż do kolejnych stacji będą nieśli biskupi i księża, siostry zakonne, studenci i straż miejska, nadzwyczajni szafarze Komunii świętej, prawnicy i lekarze, policja i wojsko, Akcja Katolicka. Tomasz Gołąb /Foto Gość W Wielki Piątek w Warszawie: Centralna Droga Krzyżowa z modlitwą o pokój i za Ukrainę. Razem będą się modlić na ulicach Warszawy katolicy łacińscy i greccy. - Zapraszam wszystkich! Ta Droga Krzyżowa będzie modlitwą o pokój i za cierpiącą Ukrainę - podkreśla metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który swoje zaproszenie skierował także do Ukraińców. W Warszawie mieszka ich już ok. 400 tysięcy. Kard. Nycz ma nadzieję, że będzie to także okazja do refleksji nad wciąż aktualną myślą Jana Pawła II, który w 1979 r. w Gnieźnie mówił o „dwóch płucach” Europy, na którą składają się wielkie tradycje Zachodu i Wschodu. - Jeżeli jedno płuco jest chore i krwawi, a tak jest dzisiaj, to cały organizm jest co najmniej osłabiony. Potrzebujemy zbliżyć się do krzyża, by przez krzyż dojść do zmartwychwstania - powiedział metropolita warszawski zapraszając do wspólnej modlitwy o pokój. Przy każdej stacji Drogi Krzyżowej jedna osoba z Ukrainy dołączy do grupy niosącej krzyż. Podczas nabożeństwa śpiewane będą pieśni zarówno po polsku, jak i po ukraińsku. Poszczególnym stacjom Centralnej Drogi Krzyżowej będą towarzyszyły rozważania, które przygotuje wraz z małżonką Agnieszką znany restaurator Wojciech Modest Amaro. Tematyka będzie dotyczyła miłosierdzia Bożego, także w kontekście wojny w Ukrainie. Krzyż do kolejnych stacji będą nieśli biskupi i księża, siostry zakonne, studenci i straż miejska, nadzwyczajni szafarze Komunii świętej, prawnicy i lekarze, policja i wojsko, Akcja Katolicka. - Będzie to próba szukania odpowiedzi i rozwiązań naszych różnych słabości. Boże miłosierdzie jest odpowiedzią na nasze bolączki, jak i na zło - podkreśla ks. Mateusz Gawarski, rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie. Droga Krzyżowa wyruszy o godz. 20 sprzed kościoła akademickiego św. Anny, następnie przejdzie ulicą Miodową, Senatorską do placu Teatralnego. Później ulicą Wierzbową do pl. Piłsudskiego, ul. Królewską, Krakowskim Przedmieściem do kościoła św. Anny. Na zakończenie nabożeństwa krótkie słowo do mieszkańców stolicy skieruje kard. Kazimierz Nycz. Tegoroczna Centralna Droga Krzyżowa przejdzie ulicami Warszawy już po raz 26., po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią Covid-19. Zobacz: Serwis specjalny na Triduum Paschalne

W piątek, 3 marca w kościele pw. Wniebowzięcia NMP, drodze krzyżowej dla dzieci przewodniczył ks. Błażej Samociuk. Rozważania czytały dzieci, które w procesji szły bocznymi nawami kościoła zatrzymując się przy kolejnych stacjach. Dzieciom towarzyszyła katechetka ze Szkoły Podstawowej Nr 1 Teresa Kłopotowska.
Opis Abp Grzegorz Ryś zaprasza Cię, abyś razem z nim wyruszył w niełatwą drogę wiary. Jego rozważania drogi krzyżowej i homilie wygłoszone w Wielki Piątek pomogą Ci odkryć Boga, który zna Twoje serce jak nikt inny; Boga, którego sprawiedliwość zawsze jest po stronie biednego, odrzuconego i słabego;. Boga, którego sprawiedliwość jest więc ten trud, wejdź na drogę męki Chrystusa, a dowiesz się:skąd się biorą upadki w naszym życiu?dlaczego nie zawsze dostrzegamy sidła zła?jak zdobyć się na miłosierdzie, kiedy łatwiej wzgardzić drugim człowiekiem?dlaczego szukamy szczęścia tam, gdzie jest niewola?Słowa, które Arcybiskup kieruje właśnie do Ciebie, pomogą Ci zaufać Bogu, który choć nie zawsze usuwa zło spod Twoich stóp JEST, kiedy tylko Go potrzebujesz.
Watykan opublikował rozważania Drogi Krzyżowej. Nabożeństwo rozpocznie się w Wielki Piątek o 21.15. Dotychczas rozważania znane były już na kilka dni wcześniej.
Papież Benedykt XVI jeszcze jako kard. Joseph Ratzinger przygotował rozważania do Drogi Krzyżowej w 2005 r. w Koloseum. Tradycyjnie odprawiono ją w Wielki Piątek 25 marca, ale po raz pierwszy od początku pontyfikatu fizycznie nie uczestniczył w niej Jan Paweł pt. „Jeśli ziarno pszenicy nie obumrze” a zwłaszcza fragmenty dotyczące grzechów Kościoła spotkały się z dużym oddźwiękiem. Oto pełny tekst dokumentu:*Jeśli ziarno pszenicy nie obumrze…**Droga Krzyżowa – Koloseum 2005*Myśl przewodnia tej Drogi Krzyżowej ukazana jest na początku w modlitwie wstępnej, a potem także przy stacji XIV. Jest nią słowo Jezusa wypowiedziane w Niedzielę Palmową, którym – bezpośrednio po swoim wejściu do Jerozolimy – odpowiada na pytanie pewnych Greków, którzy chcieli Go widzieć: „Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostaje tylko samo; ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24). W ten sposób Pan tłumaczy całą swoją ziemską wędrówkę jako los ziarna pszenicy, które tylko poprzez śmierć osiąga to, że wydaje owoc. Tłumaczy On swoje życie ziemskie, swoją śmierć i swoje zmartwychwstanie ukierunkowując je ku najświętszej Eucharystii, w której streszcza się całe jego misterium. I tak jak On przeżywał swoją śmierć jako ofiarę z samego siebie, jako akt miłości, jego ciało zostało przekształcone w nowe życie w zmartwychwstaniu. Poprzez to On, Słowo Wcielone, stał się teraz naszym pokarmem, który prowadzi do prawdziwego życia, do życia wiecznego. Słowo Przedwieczne – stwórcza siła życia – zstąpiło z nieba, stało się w ten sposób prawdziwą manną, chlebem, który się przekazuje człowiekowi w wierze i w sposobem Droga Krzyżowa staje się drogą wiodącą do wnętrza misterium eucharystycznego: pobożność ludowa i pobożność sakramentalna łączą się i stapiają. Modlitwę Drogi Krzyżowej można zrozumieć jako drogę, która prowadzi do głębokiej, duchowej jedności z Jezusem; jedności, bez której komunia sakramentalna pozostawałaby pusta. Droga Krzyżowa jawi się jako droga „mistagogiczna”.Takiemu spojrzeniu przeciwstawia się rozumienie czysto uczuciowe Drogi Krzyżowej, na niebezpieczeństwo którego Pan wskazuje przy Stacji VIII kobietom jerozolimskim, gdy płaczą nad Nim. Samo uczucie nie wystarczy. Droga Krzyżowa powinna być szkołą wiary, tej wiary, która ze swej natury „działa poprzez miłość” (Gal 5, 6). To oczywiście nie oznacza, że trzeba wykluczyć uczucie. Dla Ojców Kościoła pierwszą przywarą pogan jest właśnie ich brak serca, dlatego Ojcowie podejmują wizję Ezechiela, który przekazuje Izraelowi obietnicę Boga dotyczącą usunięcia mu serca kamiennego i dania serca z ciała (Ez 11, 19).Droga Krzyżowa ukazuje Boga, który sam dzieli cierpienia ludzi, którego miłość nie zostaje nieczuła i daleka, ale schodzi pośród nas, aż do śmierci na krzyżu (Flp 2, 8). Bóg, który dzieli nasze cierpienia, Bóg, który stał się człowiekiem, aby nieść nasz krzyż, chce przekształcić nasze kamienne serce i wzywa nas do dzielenia cierpień innych ludzi. Chce dać nam „serce z ciała”, które nie będzie nieczułe wobec cierpień innych ludzi, ale stanie się wrażliwe i poprowadzi do miłości, która uzdrawia i pomaga. To wszystko oznaczają słowa Jezusa o ziarnie pszenicy, które on sam przekształca w istotną formułę dotyczącą chrześcijańskiego życia: „Ten, kto miłuje swoje życie traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 25; Mt 16, 25; Mk 8, 35; Łk 9, 24; 17, 33: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci je, ten je zachowa”). W ten sposób tłumaczy też, co w Ewangeliach synoptycznych oznacza zdanie poprzedzające, będące słowem kluczowym jego przesłania: „Jeśli ktoś chce pójść za mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Tymi wszystkimi słowami On sam daje interpretację „Drogi Krzyżowej”, uczy jak mamy ją odprawiać i jak nią podążać: Droga Krzyżowa jest drogą zapomnienia o sobie, czyli drogą prawdziwej miłości. Na tej drodze On nas poprzedza, to jest droga, której chce nas nauczyć modlitwa Drogi Krzyżowej. To też ponownie nas prowadzi do ziarna pszenicy, do najświętszej Eucharystii, w której stale się uobecnia pośród nas owoc śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W niej idzie On razem z nami, jak kiedyś z uczniami z Emaus, stając się wciąż na nowo naszym współczesnym.*MODLITWA WSTĘPNA*Panie Jezu Chryste, dla nas przyjąłeś los ziarna pszenicy, które pada w ziemię i obumiera by wydać plon obfity (J 12, 24). Zapraszasz nas byśmy kroczyli za Tobą tą drogą, gdy mówisz: „Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 25). My jednak jesteśmy przywiązani do naszego życia. Nie chcemy go porzucić, ale zachować je w całości dla siebie. Chcemy je posiąść, a nie ofiarować. Ty jednak nas poprzedzasz i ukazujesz, że możemy ocalić nasze życie jedynie ofiarując je. Poprzez nasze towarzyszenie Ci na Drodze Krzyżowej chcesz prowadzić nas drogą ziarna pszenicy, drogą sięgającej aż po wieczność – ofiara z nas samych – bardzo nam ciąży. Jednak na Twej Drodze Krzyżowej poniosłeś także mój krzyż. I nie czyniłeś tego jedynie kiedyś, w przeszłości, gdyż Twoja miłość jest współczesna memu życiu. Dźwigasz go dzisiaj, ze mną i dla mnie. W przedziwny sposób pragniesz bym i ja teraz, jak niegdyś Szymon z Cyreny, niósł z Tobą Twój krzyż, a towarzysząc Ci, razem z Tobą ofiarował się dla odkupienia mi, by moja droga krzyżowa nie była jedynie pobożnym uczuciem chwili. Pomóż nam towarzyszyć Ci nie tylko szlachetnymi myślami, lecz przejść Twoją drogę sercem, nawet więcej: konkretnymi uczynkami codziennego życia. Dopomóż nam wejść na drogę krzyża całymi sobą i na zawsze pozostać na Twej drodze. Uwolnij nas od lęku przed krzyżem, ze strachu przed wyśmianiem przez innych, z obawy, że nasze życie może się nam wymknąć, jeśli nie chwycimy wszystkiego co niesie. Pomóż nam demaskować pokusy, które obiecują życie, lecz których ułudy zostawiają w nas ostatecznie pustkę i zawód. Pomóż nam nie chcieć zawładnąć życiem, ale je dawać. Dopomóż, abyśmy towarzysząc Ci na drodze pszenicznego ziarna, znaleźli w „traceniu życia” drogę miłości, drogę, która prawdziwie daje życie, życie w obfitości (J 10, 10).*Stacja I – Jezus na śmierć skazany*Mt 27, świata, który pewnego dnia powróci by sądzić nas wszystkich stoi ogołocony, upokorzony i bezbronny wobec ziemskiego sędziego. Piłat nie jest jakimś nikczemnym potworem. Wie, że skazaniec jest niewinny; szuka sposobu, aby go uwolnić. Serce ma jednak podzielone. Ostatecznie nad prawem bierze górę jego zdanie, on sam. Także ludzie, którzy krzykiem domagają się śmierci Jezusa, nie są nikczemnymi potworami. Wielu z nich, w dniu Pięćdziesiątnicy „przejmie się do głębi serca” (Dz 2, 37), gdy Piotr im powie: „Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg wam potwierdził… przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście” (Dz 2, 22n). W tej jednak chwili doświadczają atmosfery tłumu. Krzyczą, ponieważ krzyczą inni i krzyczą tak jak inni. W ten sposób sprawiedliwość deptana jest przez podłość, małoduszność, obawę przed dyktatem dominującej mentalności. Delikatny głos sumienia tłumiony jest krzykiem tłuszczy. Niezdecydowanie i wzgląd na człowieka przyznają siłę zostałeś skazany na śmierć, ponieważ strach przed wzrokiem innych stłumił głos sumienia. Zawsze tak się dzieje, poprzez całą historię, że niewinnych się krzywdzi, skazuje, zabija. Ileż razy i my sukces przedkładaliśmy nad prawdę, własną reputację nad sprawiedliwość. Umocnij w naszym życiu delikatny głos sumienia, Twój głos. Spójrz na mnie tak jak spojrzałeś na Piotra po zaparciu się Ciebie. Spraw, aby Twoje spojrzenie przeniknęło nasze dusze i wskazało życiu kierunek. Tych, którzy w Wielki Piątek krzyczeli przeciw Tobie, w dniu Pięćdziesiątnicy obdarzyłeś przejęciem do głębi serca i nawróceniem. W ten sposób nam wszystkim dałeś nadzieję. Obdarzaj nas również, zawsze na nowo, łaską nawrócenia.*Stacja II – Jezus obarczony krzyżem*Mt 27, 27-31ROZWAŻANIEJezus, skazany niczym król uzurpator, jest wyszydzony. Jednak właśnie w szyderstwie brutalnie jawi się prawda. Ileż razy insygnia władzy noszone przez możnych tego świata urągają prawdzie, sprawiedliwości i godności człowieka! Ileż razy ich rytuały i wielkie słowa nie są, doprawdy, niczym więcej, niż nadętym kłamstwem, karykaturą zadania, do którego są zobowiązani z racji sprawowanego urzędu, zadania służenia dobru. Jezus, który jest wyszydzony i na którego skroniach spoczywa korona cierpienia, właśnie dlatego jest prawdziwym królem. Jego berłem jest sprawiedliwość. Na tym świecie ceną sprawiedliwości jest cierpienie: On, prawdziwy król, nie panuje przemocą, lecz miłością, która cierpi dla nas i z nami. On niesie krzyż na swych ramionach, nasz krzyż, ciężar bycia człowiekiem, ciężar świata. To w ten sposób poprzedza nas i ukazuje nam, jak odnaleźć drogę do prawdziwego pozwoliłeś, aby Cię wyszydzono i znieważono. Pomóż nam, byśmy nie dołączali do tych, którzy szydzą z cierpiących i słabych. Pomóż w upokorzonych i zepchniętych na margines rozpoznać Twe oblicze. Dopomóż nam nie zniechęcać się wobec kpin świata, gdy posłuszeństwo Twej woli jest ośmieszane. Dźwigałeś krzyż i wezwałeś nas do naśladowania Cię na tej drodze (Mt 10, 38). Pomóż nam przyjąć krzyż, nie uciekać od niego, nie użalać się i nie pozwolić, by nasze serca ustawały wobec trudów życia. Pomóż nam kroczyć drogą miłości i, w posłuszeństwie jej wymogom, osiągnąć prawdziwą radość.*Stacja III – Jezus upada po raz pierwszy*Iz 53, 4-6ROZWAŻANIECzłowiek upadł i stale na nowo upada: ileż razy staje się karykaturą samego siebie, już nie obrazem Boga, lecz czymś, co wystawia Stwórcę na pośmiewisko. Czyż ten, który schodząc z Jerozolimy do Jerycha wpadł w ręce zbójców, którzy obdarli pozostawiając na wpół żywego, zakrwawionego na skraju drogi, nie jest może obrazem człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu? Upadek Jezusa pod krzyżem nie jest tylko upadkiem Jezusa człowieka, już wycieńczonego biczowaniem. Tu jawi się coś głębszego, jak powiada święty Paweł w Liście do Filipian: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi… uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-8). W upadku Jezusa pod ciężarem krzyża ukazuje się cała Jego droga: dobrowolne uniżenie się po to, by nas podźwignąć z naszej pychy. Równocześnie ukazuje się natura naszej pychy: hardość, przy pomocy której chcemy się uwolnić od Boga i być tylko sobą, hardość z którą sądzimy, że nie potrzeba nam wiecznej miłości i sami chcemy nadać kształt naszemu życiu. W tym buncie przeciwko prawdzie, w tej próbie przebóstwienia samych siebie, postawienia się w roli własnego stwórcy i sędziego, zmierzamy do samozagłady. Uniżenie się Jezusa jest przezwyciężeniem naszej buty: on podnosi nas przez swe uniżenie. Pozwólmy, aby nas podniósł. Zdziejmy z siebie naszą samowystarczalność, naszą mylną żądzę autonomii, natomiast uczmy się od tego, który się uniżył, odnajdywać prawdziwą wielkość, uniżając się i zwracając się do Boga i do krzywdzonych Jezu, ciężar krzyża powalił Cię na ziemię. Ciężar naszego grzechu, ciężar naszej pychy Cię powala. Jednak Twój upadek nie jest znakiem nieszczęsnego przeznaczenia, nie jest czystą i zwykłą słabością krzywdzonego człowieka. Zechciałeś wyjść naprzeciw nas, którzy z powodu pychy leżymy na ziemi. Buta myślenia, że jesteśmy w stanie wyprodukować człowieka spowodowała, że ludzie stali się rodzajem towaru, który można kupić i sprzedać, stali się niczym jakiś pojemnik z materiałem na nasze eksperymenty, dzięki którym sami mamy nadzieję przezwyciężyć śmierć, gdy tymczasem jedynie coraz głębiej upokarzamy godność człowieka. Panie, pomóż nam, bo upadliśmy. Pomóż nam odrzucić wyniszczającą pychę, i ucząc się Twej pokory, dać podnieść się na nowo.*Stacja IV – Jezus spotyka Matkę swoją*Łk 2, Drodze Krzyżowej Jezusa jest również Maryja, jego Matka. Podczas jego publicznej działalności musiała usunąć się na bok, zrobić miejsce dla powstającej nowej rodziny Jezusa, rodziny Jego uczniów. Musiała słyszeć i te słowa: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12, 48-50). Teraz widać, że ona nie tylko ciałem, ale i sercem jest Matką Jezusa. Jeszcze zanim poczęła go w ciele, dzięki swemu posłuszeństwu, poczęła go w sercu. Zostało jej powiedziane: „Oto poczniesz i porodzisz Syna… Będzie On wielki… a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida” (Łk 1, 31n). Niedługo potem usłyszała jednak z ust starca Symeona inne słowo: „A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2, 35). I tak przypomniała sobie przepowiednie proroków: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony” (Iz 53, 7). To wszystko staje się teraz rzeczywistością. W swym sercu zawsze zachowywała słowo, które wypowiedział do niej anioł, gdy wszystko się zaczynało: „Nie bój się, Maryjo” (Łk 1, 30). Uczniowie uciekli, ona nie ucieka. Stoi z odwagą matki, z wiernością matki, z dobrocią matki i z wiarą, która trwa w ciemnościach: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” (Łk 1, 45). „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18, 8) Tak, w tym momencie On wie: znajdzie wiarę. W tej godzinie jest to dla niej wielkim Maryjo, Matko Boża, pozostałaś wierna, kiedy uczniowie uciekli. Tak jak uwierzyłaś, gdy anioł zwiastował ci to, co było niewiarygodne – że staniesz się Matką Najwyższego – tak samo uwierzyłaś w godzinie Jego największego poniżenia. Właśnie tak, w godzinie krzyża, w godzinie najciemniejszej nocy świata, stałaś się Matką wierzących, Matką Kościoła. Prosimy cię: naucz nas wierzyć i pomóż, aby wiara stała się odwagą służby i gestem przychodzącej z pomocą miłości, zdolnej współuczestniczyć w cierpieniu.*Stacja V – Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi*Mt 27, 32; 16, 24ROZWAŻANIESzymon z Cyreny wraca z pracy, jest w drodze do domu, gdy trafia na ten smutny orszak skazańców. Dla niego, być może, zwyczajny to widok. Żołnierze korzystają z prawa przymusu i wkładają krzyż na barki jemu, mocnemu chłopu ze wsi. Cóż za przykrość musiał przeżywać, będąc niespodziewanie wciągniętym w los tych skazańców! Robi to, co musi robić, oczywiście z wielką niechęcią. Ewangelista Marek wraz z nim wymienia jednak i jego synów, którzy najwyraźniej byli znani jako chrześcijanie, jako członkowie tej wspólnoty (Mk 15, 21). Z niechcianego spotkania wypłynęła wiara. Towarzysząc Jezusowi i dzieląc ciężar krzyża Cyrenejczyk zrozumiał, że to była łaska wspólnego kroczenia z Ukrzyżowanym i pomagania mu. Tajemnica cierpiącego i milczącego Jezusa poruszyła jego serce. Jezus, którego Boska miłość mogła i może wyłącznie odkupić całą ludzkość, chce byśmy współuczestniczyli w Jego krzyżu, aby dopełnić to, czego jeszcze brak jego udrękom. (Kol 1, 24). Zawsze, gdy z dobrocią wychodzimy na spotkanie kogoś cierpiącego, kogoś prześladowanego i bezbronnego, dzieląc z nim jego cierpienie, pomagamy nieść krzyż Jezusowi. Przez to otrzymujemy zbawienie i sami możemy przyczynić się do zbawienia Szymonowi z Cyreny otworzyłeś oczy i serce, obdarzając go, poprzez współuczestnictwo w krzyżu, łaską wiary. Pomóż nam opiekować się cierpiącym bliźnim, nawet gdyby to wezwanie pozostawało w sprzeczności z naszymi planami i ochotą. Pomóż nam dostrzec, że możliwość współuczestnictwa w krzyżu innych jest łaską oraz doświadczyć, że w ten sposób jesteśmy z Tobą w drodze. Daj nam z radością uznać, że właśnie poprzez współuczestnictwo w Twoim cierpieniu i cierpieniach tego świata, stajemy się sługami zbawienia, i że w ten sposób możemy pomóc budować Twoje Ciało, Kościół.*Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi*Iz 53, 2-3; Ps 26 (27), 8-9ROZWAŻANIE„Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną” (Ps 27, 8-9). Weronika – według tradycji greckiej Berenike – uosabia to gorące pragnienie, wspólne wszystkim pobożnym ludziom Starego Testamentu, pragnienie wszystkich ludzi wierzących, by ujrzeć oblicze Boże. Tym niemniej, na Drodze Krzyżowej Jezusa, początkowo nie czyni ona nic ponad posługę kobiecej dobroci: ofiaruje Jezusowi chustę. Nie liczy się z brutalnością żołnierzy, nie obezwładnia jej też strach uczniów. Jest obrazem dobrej kobiety, która pośród niepokoju i zaćmienia serc zachowuje odwagę bycia dobrym, nie pozwala by jej serce się przyćmiło. „Błogosławieni czystego serca – powiedział Pan w Kazaniu na Górze – albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Początkowo Weronika widzi jedynie umęczone i naznaczone bólem oblicze. Uczynek miłości wyciska jednak w jej sercu prawdziwy obraz Jezusa: w Obliczu ludzkim, pełnym krwi i ran, dostrzega Oblicze Boga i jego dobroci, która jest z nami nawet w największym bólu. Tylko sercem możemy zobaczyć Jezusa. Tylko miłość pozwala nam widzieć i oczyszcza nas. Tylko miłość pozwala nam rozpoznać Boga, który sam jest daj nam niepokój serca, które szuka Twego oblicza. Chroń nas od zaćmienia serca, które widzi jedynie zewnętrzną stronę rzeczy. Obdarz nas szczerością i czystością, dzięki którym jesteśmy w stanie dostrzec Twoją obecność w świecie. Gdy nie stać nas na pełnienie wielkich czynów, daj nam odwagę pokornej dobroci. Wyryj swe oblicze w naszych sercach, tak byśmy mogli Cię spotkać i Twój obraz ukazać światu.*Stacja VII – Jezus upada po raz drugi*Lm 3, potrójnego upadku Jezusa i ciężaru krzyża przywołuje upadek Adama – nasze bycie istotami upadłymi – i tajemnicę uczestnictwa Jezusa w naszym upadku. W dziejach, upadek człowieka przyjmuje coraz to nowe formy. W swoim pierwszym Liście święty Jan mówi o potrójnym upadku człowieka: pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota. W ten sposób, na tle przywar swego czasu, z wszystkimi jego zbytkami i wynaturzeniami, interpretuje upadek człowieka i ludzkości. W nieco bliższej historii możemy jednak pomyśleć, jak chrześcijaństwo, znużone wiarą, opuściło Pana: wielkie ideologie, niczym banalizacja człowieka, który w nic już nie wierzy i po prostu żyje nie przejmując się niczym, stworzyły nowe pogaństwo, pogaństwo gorsze, które chcąc ostatecznie usunąć Boga pozbyło się człowieka. I tak człowiek pełza w prochu. Pan dźwiga ten ciężar coraz to upadając, aby móc przyjść do nas; patrzy na nas, by obudziło się w nas serce; upada, aby nas Jezu Chryste, dźwigałeś nasz ciężar i nadal nas niesiesz. To nasz ciężar Cię przewraca. Ale to Ty nas podnieś, gdyż sami nie jesteśmy w stanie powstać z prochu. Wyzwól nas z mocy pożądliwości. W miejsce serca z kamienia daj nam nowe serce z ciała, serce zdolne widzieć. Zniszcz moc ideologii, tak, aby ludzie poznali, że utkane są z kłamstw. Nie dozwól by mur materializmu stał się nieprzezwyciężalny. Spraw, abyśmy pojęli Cię na nowo, byśmy trzeźwo i z uwagą zdołali stawić czoła siłom zła. Pomóż nam dostrzegać wewnętrzne i zewnętrzne potrzeby innych, aby przyjść im z pomocą. Dźwignij nas, byśmy mogli podnosić innych. W całą tę ciemność wlej nadzieję, abyśmy mogli nieść nadzieję światu.*Stacja VIII – Jezus spotyka kobiety jerozolimskie, które płaczą nad nim*Łk 23, 28-31ROZWAŻANIEGłos Jezusa napominający kobiety jerozolimskie, które podążają za Nim płacząc nad jego losem, skłania nas do refleksji. Jak to rozumieć? Czy nie jest to napiętnowanie litości czysto sentymentalnej, która nie przechodzi w nawrócenie i żywą wiarę? Na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian. Dlatego Pan przestrzega nas przed niebezpieczeństwem, w którym sami się znaleźliśmy. Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu. Czyż nie jesteśmy, pomimo wszystkich naszych słów przestrachu wobec zła i cierpień niewinnych, zbyt skłonni do banalizowania tajemnicy zła? Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa nie uznajemy przypadkiem jedynie aspektu słodyczy i miłości, podczas gdy spokojnie wymazaliśmy aspekt sądu? Myślimy: jakże Bóg mógłby dramatyzować naszą słabość? Przecież zawsze jesteśmy tylko ludźmi! Patrząc jednak na cierpienia Syna widzimy całą powagę grzechu, widzimy jak do końca musi być odpokutowany, by został przezwyciężony. Zła nie można wciąż banalizować wobec obrazu cierpiącego Pana. On również do nas mówi: nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą… Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?MODLITWAPanie, płaczącym kobietom mówiłeś o pokucie, o dniu Sądu, kiedy staniemy wobec Twego oblicza, oblicza Sędziego świata. Wzywasz nas do porzucenia banalizacji zła, którą się uspokajamy, by móc żyć jak dotąd. Ukazujesz nam powagę naszej odpowiedzialności, niebezpieczeństwo uznania na Sądzie winnymi i bezowocnymi. Spraw, byśmy nie ograniczali się do kroczenia u Twego boku jedynie ze słowami współczucia. Nawróć nas i daj nam nowe życie; nie dopuść, abyśmy na końcu pozostali niczym suche drzewo, lecz spraw, byśmy stali się w Tobie żywymi latoroślami, prawdziwym krzewem winnym, i abyśmy wydali owoc na życie wieczne (por. J 15, 1-10).*Stacja IX – Jezus upada po raz trzeci*Lm 3, 27-32ROZWAŻANIECo mówi nam trzeci upadek Jezusa pod ciężarem krzyża? Może każe nam myśleć o ogólnym upadku człowieka, o oddaleniu się wielu od Chrystusa, o wyborze sekularyzmu bez Boga. Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musiał wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, w jaką pustkę i złość serca tak często on wchodzi! Ileż razy sprawujemy go tylko my sami, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest przekręcane i nadużywane! Jakże mało wiary jest w tylu teoriach, ileż pustosłowia! Ile brudu jest w Kościele i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jakże mało cenimy sakrament pojednania, w którym On oczekuje, by nas podnieść z naszych upadków! To wszystko jest obecne w Jego męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem Zbawiciela, który przeszywa Mu serce. Nie pozostaje nam nic innego jak zwrócić się ku Niemu z całej głębi duszy wołając: Kyrie, eleison, Panie, ratuj! (Mt 8, 25)MODLITWAPanie, tak często Twój Kościół wydaje się nam tonącym okrętem, łodzią, która ze wszystkich stron nabiera wody. Także na Twoich łanach widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud szaty i oblicza Twego Kościoła. Ale to my sami go zbrukaliśmy! To właśnie my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem: także w jego wnętrzu, Adam upada ciągle na nowo. Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię. A Szatan ze śmiechem szydzi, mając nadzieję, że nie dasz już rady podnieść się z tego upadku. Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła, pozostaniesz na ziemi, pokonany. Ty jednak powstaniesz. Powstałeś, zmartwychwstałeś i możesz dźwignąć także nas. Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół. Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich.*Stacja X – Jezus z szat obnażony*Mt 27, 33-36ROZWAŻANIEJezus zostaje obnażony ze swych szat. Ubranie wskazuje na pozycję społeczną człowieka. Daje mu miejsce w społeczeństwie, czyni go kimś. Bycie publicznie obnażonym oznacza, że Jezus jest już nikim, jest nikim innym jak zepchniętym na margines, wzgardzonym przez wszystkich. Moment odarcia z szat przypomina nam także wygnanie z raju: boska wspaniałość zmarniała w człowieku, który teraz goły, wystawiony na widok publiczny, obnażony – wstydzi się. Jezus w ten sposób jeszcze raz przyjmuje na siebie sytuację upadłego człowieka. Jezus obnażony przypomina nam fakt, że wszyscy utraciliśmy „pierwotną szatę” boskiej wspaniałości. Pod krzyżem żołnierze rzucają los o ten nędzny majątek szaty. Ewangeliści opowiadają to cytatem z Psalmu 22, oddając słowa, które Jezus skieruje do uczniów z Emaus: wszystko dokonało się według Pisma. Tutaj nie ma miejsca na zwykły zbieg okoliczności. Wszystko, co się dzieje zawarte jest w Słowie Bożym i wsparte Boskim planem. Pan doświadcza wszystkich stadiów i stopni ludzkiego zatracenia, a każdy z tych stopni, w swej goryczy, jest krokiem ku odkupieniu. To właśnie w ten sposób przynosi on do domu zagubioną owieczkę. Pamiętajmy też, co mówi Jan o owym przedmiocie losów, którym była tunika Jezusa: „cała tkana od góry do dołu”. Możemy uznać to za nawiązanie do szaty najwyższego kapłana, utkanej z jednej nici, bez szwów. Ten Ukrzyżowany jest bowiem prawdziwym Najwyższym Jezu, zostałeś obnażony ze swych szat, wystawiony na wyszydzenie, wygnany ze społeczności. Wziąłeś na siebie hańbę Adama uzdrawiając go. Wziąłeś na siebie cierpienia i potrzeby ubogich, tych, którzy są wygnańcami świata. Ale właśnie w ten sposób wypełniasz słowo proroków. Właśnie tak nadajesz znaczenie temu, co wydaje się pozbawione znaczenia. Właśnie w ten sposób pozwalasz nam uznać, że Twój Ojciec dzierży w dłoniach Ciebie, nas i świat. Daj nam do głębi uszanować człowieka we wszystkich fazach jego istnienia i we wszystkich sytuacjach, w których go spotykamy. Daj nam szatę światłości Twej łaski.*Stacja XI – Jezus przybity do krzyża*Mt 27, 37-42ROZWAŻANIEJezus zostaje przybity do krzyża. Całun Turyński pozwala nam mieć pewne wyobrażenie o niewiarygodnym okrucieństwie tej procedury. Jezus nie przyjmuje podawanego mu napoju odurzającego. Świadomie bierze na siebie cały ból krzyżowania. Całe Jego ciało jest umęczone; spełniły się słowa Psalmu: „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu… Jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony… Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53, 3n). Zatrzymajmy się przed tym obrazem bólu, naprzeciw cierpiącego Syna Bożego. Patrzmy na Niego w chwilach pychy i rozkoszy, tak byśmy nauczyli się szanować ograniczenia i widzieć powierzchowność wszystkich rzeczy materialnych. Patrzmy na Niego w chwilach nieszczęść i trwogi, aby uznać, że właśnie dzięki temu jesteśmy blisko Boga. Starajmy się rozpoznać Jego oblicze w tych, którymi wolelibyśmy wzgardzić. Przed skazanym Panem, który nie chciał użyć swej władzy by zstąpić z krzyża, ale raczej zniósł cierpienie krzyża aż do końca, może rozbłysnąć jeszcze jedna myśl. Ignacy Antiocheński – sam uwięziony z powodu wiary w Pana – chwalił chrześcijan Smyrny za ich niezłomną wiarę: powiada, że byli jakby przygwożdżeni z ciałem i krwią do krzyża Pana Jezusa Chrystusa. Pozwólmy się przygwoździć do niego. Nie ulegając żadnej pokusie, która mogłaby nas oderwać, ani nie ustępując drwinom, które chciałyby do tego Jezus Chryste, pozwoliłeś się przybić do krzyża przyjmując straszliwe okrucieństwo tego bólu, zniszczenie Twego ciała i Twej godności. Pozwoliłeś się przybić. Cierpiałeś nie szukając ucieczek ani kompromisów. Pomóż nam nie uciekać od tego, do czego jesteśmy wezwani. Pomóż nam przywiązać się ściśle do Ciebie. Pozwól nam zdemaskować tę fałszywą wolność, która chce nas oddalić od Ciebie. Pomóż nam przyjąć Twą związaną wolność i szukać w ścisłej więzi z Tobą prawdziwej wolności.*Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu*J 19, 25-27; Mt 27, krzyżem Jezusa napisano w dwóch językach ówczesnego świata, po grecku i łacinie oraz w języku narodu wybranego, po hebrajsku, kim jest: Król Żydowski, przyrzeczony Syn Dawida. Piłat, niesprawiedliwy sędzia, stał się niechcący prorokiem. Wobec światowej opinii publicznej zostaje ogłoszona królewskość Jezusa. Sam Jezus nie zaakceptował tytułu Mesjasza, gdyż przypisywano mu błędne, ludzkie rozumienie zbawienia i władzy. Ale teraz ten tytuł może widnieć nad krzyżem. On naprawdę jest królem świata. Teraz jest naprawdę „wywyższony,” w swym uniżeniu wznosi się. Teraz w radykalny sposób spełnił nakaz miłości, złożył ofiarę z samego siebie. Właśnie tak stał się objawieniem samego Boga, Boga miłości. Teraz wiemy, kim jest Bóg. Teraz wiemy, na czym polega prawdziwa królewskość. Jezus modli się Psalmem 22, który rozpoczyna się od słów „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”? Bierze na siebie całego cierpiącego Izraela, całą cierpiącą ludzkość, dramat nieobecności Boga. Sprawia, że Bóg objawia się właśnie tam, gdzie wydaje się być definitywnie pokonany i nieobecny. Krzyż Jezusa jest wydarzeniem o charakterze kosmicznym. Gdy Syn Boży umiera, świat spowijają ciemności. Ziemia drży, a pod krzyżem bierze początek Kościół złożony z pogan. Rzymski setnik uznaje, pojmuje, że Jezus jest Synem Bożym. Z krzyża triumfuje wciąż na Jezus Chryste, w godzinie Twojej śmierci słońce się zaćmiło. Wciąż na nowo jesteś przybijany do krzyża. Właśnie w tej godzinie dziejów przeżywamy nieobecność Boga. Ze względu na niezmierne cierpienie i ludzką przewrotność oblicze Boże, Twoje oblicze, wydaje się zasłonięte, nierozpoznawalne. Ale właśnie na krzyżu dałeś się poznać. To dlatego, że jesteś tym, kto cierpi i kocha, jesteś wywyższony. Właśnie stamtąd zatriumfowałeś. Pomóż nam rozpoznać Twe oblicze w tej godzinie ciemności i zamętu. Pomóż nam uwierzyć w Ciebie i iść za Tobą właśnie w godzinie ciemności i braku. Ukaż się na nowo światu w tej godzinie. Spraw, by Twe zbawienie się objawiło.*Stacja XIII – Jezus zdjęty z krzyża i powierzony Matce*Mt 27, 54-55ROZWAŻANIEJezus umarł. Jego serce zostaje przebite włócznią rzymskiego żołnierza i wypływają zeń krew i woda: tajemniczy obraz rzeki sakramentów Chrztu i Eucharystii, z których, w mocy przebitego Serca Pana, Kościół odradza się wciąż na nowo. Nie połamano Mu nóg jak pozostałym dwóm ukrzyżowanym; w ten sposób objawia się On jako prawdziwy Baranek Paschalny, którego żadna kość nie może być złamana. A teraz, gdy wszystko zostało wypełnione, widać, że On, pomimo niepokoju serc, mimo mocy nienawiści i podłości, nie pozostał sam. Są wierni. Pod krzyżem stali: Maryja, Jego Matka, siostra Matki Jego, Maria, Maria Magdalena i umiłowany uczeń. Teraz przybywa także człowiek bogaty, Józef z Arymatei: bogacz znajduje sposób jak przejść przez ucho igielne, ponieważ Bóg daje mu ku temu łaskę. Składa Jezusa w swoim grobie jeszcze nie używanym, w ogrodzie. Tam gdzie zostaje pogrzebany Jezus cmentarz przemienia się w ogród; ogród, z którego został wygnany Adam, gdy oderwał się od pełni życia, swego Stwórcy. Grób w ogrodzie mówi nam, że panowanie śmierci ma się ku końcowi. Przychodzi także członek Sanhedrynu, Nikodem, któremu Jezus ogłosił tajemnicę powtórnego narodzenia się z wody i z ducha. Także w Sanhedrynie, który skazał go na śmierć, jest ktoś, kto wierzy, kto zna i uznaje Jezusa po Jego śmierci. Ponad godziną wielkiej żałoby, ciemności i rozpaczy w tajemniczy sposób rozbłyska nadzieja. Bóg ukryty pozostaje jednak Bogiem żyjącym i bliskim. Umarły Pan nadal pozostaje Panem i naszym Zbawicielem, także w noc śmierci. Kościół Jezusa Chrystusa, Jego nowa rodzina, zaczyna się zszedłeś w ciemności śmierci. Jednak dobre ręce przejmują Twe ciało i spowijają w czyste płótno (Mt 27, 59). Wiara nie całkiem umarła, słońce nie całkiem zaszło. Ileż razy wydaje się, że śpisz. Jakże łatwo my, ludzie, oddalamy się i mówimy do siebie „Bóg umarł”. Spraw, abyśmy w godzinie ciemności uznali, że Ty jednak tam jesteś. Nie zostawiaj nas samych, gdy zaczynamy tracić ducha. Pomóż nam nie zostawiać Cię samego. Daj nam wierność, która oprze się zagubieniu. Daj miłość, która przyjmie Cię w chwili największej Twej potrzeby, na wzór Twojej Matki, co przyjęła Cię na nowo w swe łono. Pomóż nam, pomóż ubogim i bogatym, prostaczkom i uczonym, widzieć mimo lęków i uprzedzeń. Daj ofiarować Ci nasze możliwości, serca i czas, byśmy w ten sposób przygotowali ogród, w którym wzejdzie zmartwychwstanie.*Stacja XIV – Jezus złożony do grobu*Mt 27, 59-61ROZWAŻANIEJezus zhańbiony i znieważony zostaje pogrzebany z należną czcią w nowym grobie. Nikodem przynosi sto funtów mieszaniny mirry i aloesu, by wydawała cenną woń. Teraz w ofierze Syna objawia się, podobnie jak przy namaszczeniu w Betanii, pewien bezmiar, który przypomina nam o hojnej miłości Boga, o jej przeobfitości. Bóg hojnie składa samego siebie w ofierze. Jeśli miarą Boga jest przeobfitość, to i my nie powinniśmy znać miary tego, co ofiarujemy Bogu. Sam Jezus uczył nas tego w Kazaniu na Górze (Mt 5, 20). Ale trzeba także przypomnieć słowa świętego Pawła na temat Boga, który „pozwala nam roznosić po wszystkich miejscach woń Jego poznania. Jesteśmy bowiem miłą Bogu wonnością Chrystusa” (2 Kor 2, 14n). W zgniliźnie ideologii nasza wiara powinna być nową wonią, prowadzącą na ścieżki życia. W chwili złożenia do grobu zaczyna wypełniać się słowo Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24). Jezus jest pszenicznym ziarnem, które obumiera. Z obumarłego ziarna pszenicy bierze początek wielkie rozmnożenie chleba, które trwa aż do skończenia świata. On jest chlebem życia, zdolnym w przeobfity sposób zaspokoić głód całej ludzkości i dać jej życiowy pokarm – przedwieczne Słowo Boga, które dla nas stało się ciałem i chlebem poprzez krzyż i zmartwychwstanie. Nad pogrzebem Jezusa jaśnieje tajemnica Jezu Chryste, w złożeniu do grobu swą śmierć uczyniłeś pszenicznym ziarnem. Stałeś się obumarłym ziarnem pszenicy, które wydaje owoc z biegiem czasu, aż po wieczność. Od grobu po wszystkie czasy jaśnieje obietnica ziarna pszenicy. Opada niczym prawdziwa manna, chleb życia, w którym nam dajesz samego siebie. Przedwieczne Słowo, poprzez Wcielenie i Śmierć, stało się słowem bliskim. Dajesz się naszym dłoniom i sercom, aby Twe słowo wzrastało w nas i przynosiło owoc. Dajesz siebie przez obumieranie ziarna pszenicy, abyśmy także my nie bali się stracić życia, by je odnaleźć; abyśmy także my zaufali obietnicy pszenicznego ziarna. Pomóż nam coraz bardziej miłować twą eucharystyczną tajemnicę i czcić ją – żyć naprawdę Tobą, Chlebie z Nieba. Pomóż nam stawać się Twą wonią, aby w tym świecie wyczuwało się ślady Twego życia. Jak ziarno pszeniczne wschodzi z ziemi w postaci łodygi i kłosa, tak również Ty nie mogłeś pozostać w grobie: grób jest pusty, ponieważ On, Ojciec, nie „pozostawił Cię w Otchłani, ani Twe ciało nie uległo rozkładowi (Dz 2, 31; Ps 16,10 LXX). Nie, Ty nie doświadczyłeś rozkładu. Zmartwychwstałeś czyniąc miejsce dla ciała przemienionego w Sercu Boga. Dozwól nam radować się tą nadzieją i nieść ją radośnie w świat. Uczyń nas świadkami Twego Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Rozważania Rodzinnej Drogi Krzyżowej przygotowane przez Tomasza i Justynę Rodzinna Droga Krzyżowa 25 lutego 2021 Prowadzący: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Wszyscy: Amen Prowadzący rozważanie wstępne: Spotykamy się dzisiaj z naszym Zbawicielem podczas Jego drogi na Krzyż.
STACJA IPAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Przekonywano kiedyś, że wśród ludzi najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę – to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę – jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy – jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić światłość ze światłości. Ziarno piasku z dna morza chciało ogarnąć ocean. Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy, o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce. Nie umyli rąk warszawscy powstańcy, siostry sakramentki poległe na Nowym Mieście, ks. Popiełuszko. Uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystus nie wydali wyroku. Oni go przyjęli. STACJA IIPAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie? Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi. Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? – zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinną podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają a potem kontynuują swoją wędrówkę. A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy, by było nam lekko? Ks. Jan Twardowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej... STACJA IIIPAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość. Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa. To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy. STACJA IVPAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych. To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu. Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia. STACJA VSZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie było jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak”. Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz? Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak – odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił. Bracie, a gdyby ciebie Chrystus porosił? STACJA VIWERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty? Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili. STACJA VIIDRUGI UPADEK PANA JEZUSA Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, opóźnia innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego modelu telewizora, nowej komórki, do olimpiady i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół, nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia. Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, nie wymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy. STACJA VIIIPAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY Płaczą również nad nami. Płaczą, użalają się, ale nie pomogą. Obmówią, łzy zmieszane z plotką i patrzą jak ty się zachowasz, co zrobisz ze sobą. Nasze środowisko ma w tym zakresie dużą specjalizację. Jak faryzeusze. Obmówimy, wyśmiejemy, stworzymy historię o człowieku i go zostawimy. I później podejdziemy klepiąc po ramieniu i powiemy: nie martw się, będzie dobrze. Przyjmijmy taką zasadę, że jeśli nie mamy do powiedzenia o kimś nic dobrego, nie mówmy nic. Jeśli w jakimś towarzystwie zaczną kogoś obgadywać, to miej odwagę nie mówić nic, jeśli nie masz nic dobrego do powiedzenia. Tylko w ten sposób możemy zatrzymać lawinę łez, lawinę pustych słów i nie niszczyć tego, który i tak cierpi. STACJA IXTRZECI UPADEK JEZUSA Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny w alkohol, w pornografię, zazdrość. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili. Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze – pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już to widzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarz przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei – spes contra spem – zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca. STACJA XPAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka. Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka. STACJA XIPAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus, czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w swoich świątyniach całego świata. Cały dzień jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej i innych . Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża w katedralnej kaplicy. Od wieków Bóg, jakby przybity do miast i wsi naszej Ojczyzny. Dzieli losy Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść. Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne. STACJA XIIPAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie. Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości. STACJA XIIIPAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY NA RAMIONA MATKI Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwiali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne. Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia. Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. STACJA XIVPAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY Aby wejść do świata pełni zbawienia trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy. Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane. Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale pojutrze, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce. Za współprace dziękujemy ks. prałatowi Zenonowi Góreckiemu, proboszczowi parafii w Zblewie. O godz. 18:00 w Archikatedrze Warszawskiej bp Rafał Markowski poprowadzi nabożeństwo Drogi Krzyżowej w intencji ofiar wykorzystania seksualnego. – Zachęcam wszystkich do włączenia się w modlitwę w pierwszy piątek Wielkiego Postu m.in. poprzez nabożeństwo drogi krzyżowej z przygotowanymi na ten dzień rozważaniami. Niczym św.
Tomasz Gołąb /Foto Gość Krzyż do kolejnych stacji będą nieśli biskupi i księża, siostry zakonne, studenci i straż miejska, nadzwyczajni szafarze Komunii świętej, prawnicy i lekarze, policja i wojsko, Akcja Katolicka. W intencji pokoju w Ukrainie zostanie odprawiona w Wielki Piątek 15 kwietnia Centralna Droga Krzyżowa w Warszawie. Poprowadzą ją wspólnie metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz wraz z abp. Eugeniuszem Popowiczem, grekokatolickim metropolitą przemysko-warszawskim. W Wielki Piątek w Warszawie: Centralna Droga Krzyżowa z modlitwą o pokój i za Ukrainę. Razem będą się modlić na ulicach Warszawy katolicy łacińscy i greccy. - Zapraszam wszystkich! Ta Droga Krzyżowa będzie modlitwą o pokój i za cierpiącą Ukrainę - podkreśla metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który swoje zaproszenie skierował także do Ukraińców. W Warszawie mieszka ich już ok. 400 tysięcy. Kard. Nycz ma nadzieję, że będzie to także okazja do refleksji nad wciąż aktualną myślą Jana Pawła II, który w 1979 r. w Gnieźnie mówił o „dwóch płucach” Europy, na którą składają się wielkie tradycje Zachodu i Wschodu. - Jeżeli jedno płuco jest chore i krwawi, a tak jest dzisiaj, to cały organizm jest co najmniej osłabiony. Potrzebujemy zbliżyć się do krzyża, by przez krzyż dojść do zmartwychwstania - powiedział metropolita warszawski zapraszając do wspólnej modlitwy o pokój. Przy każdej stacji Drogi Krzyżowej jedna osoba z Ukrainy dołączy do grupy niosącej krzyż. Podczas nabożeństwa śpiewane będą pieśni zarówno po polsku, jak i po ukraińsku. Poszczególnym stacjom Centralnej Drogi Krzyżowej będą towarzyszyły rozważania, które przygotuje wraz z małżonką Agnieszką znany restaurator Wojciech Modest Amaro. Tematyka będzie dotyczyła miłosierdzia Bożego, także w kontekście wojny w Ukrainie. Krzyż do kolejnych stacji będą nieśli biskupi i księża, siostry zakonne, studenci i straż miejska, nadzwyczajni szafarze Komunii świętej, prawnicy i lekarze, policja i wojsko, Akcja Katolicka. - Będzie to próba szukania odpowiedzi i rozwiązań naszych różnych słabości. Boże miłosierdzie jest odpowiedzią na nasze bolączki, jak i na zło - podkreśla ks. Mateusz Gawarski, rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie. Droga Krzyżowa wyruszy o godz. 20 sprzed kościoła akademickiego św. Anny, następnie przejdzie ulicą Miodową, Senatorską do placu Teatralnego. Później ulicą Wierzbową do pl. Piłsudskiego, ul. Królewską, Krakowskim Przedmieściem do kościoła św. Anny. Na zakończenie nabożeństwa krótkie słowo do mieszkańców stolicy skieruje kard. Kazimierz Nycz. Tegoroczna Centralna Droga Krzyżowa przejdzie ulicami Warszawy już po raz 26., po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią Covid-19. Zobacz: Serwis specjalny na Triduum Paschalne «« | « | 1 | » | »»
Złoto Miłosza Sabieckiego w Polish Open w Bielsko Białej. Teraz czas na złoto na Mistrzostwach Świata ! Drogówka zatrzymala poszukiwanego do odbycia kary [WIDEO] Młode gwiazdy rozgrzały gniewską publiczność. Rozmowa z Sarą James. Festiwal Jabłonki Swawole za nami! Referendum 15 października 2023 r.
Dziś Wielki Piątek. Rozważania Drogi Krzyżowej przygotowano przy współpracy z Akcją Katolicką w Zblewie, p. Longiną IPAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Przekonywano kiedyś, że wśród ludzi najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę – to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę – jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy – jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić światłość ze światłości. Ziarno piasku z dna morza chciało ogarnąć ocean. Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy, o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce. Nie umyli rąk warszawscy powstańcy, siostry sakramentki poległe na Nowym Mieście, ks. Popiełuszko. Uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystus nie wydali wyroku. Oni go przyjęli. STACJA IIPAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie? Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi. Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? – zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinną podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają a potem kontynuują swoją wędrówkę. A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy, by było nam lekko? Ks. Jan Twardowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej... STACJA IIIPAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość. Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa. To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy. STACJA IVPAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych. To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu. Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia. STACJA VSZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie było jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak”. Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz? Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak – odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił. Bracie, a gdyby ciebie Chrystus porosił? STACJA VIWERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty? Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili. STACJA VIIDRUGI UPADEK PANA JEZUSA Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, opóźnia innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego modelu telewizora, nowej komórki, do olimpiady i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół, nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia. Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, nie wymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy. STACJA VIIIPAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY Płaczą również nad nami. Płaczą, użalają się, ale nie pomogą. Obmówią, łzy zmieszane z plotką i patrzą jak ty się zachowasz, co zrobisz ze sobą. Nasze środowisko ma w tym zakresie dużą specjalizację. Jak faryzeusze. Obmówimy, wyśmiejemy, stworzymy historię o człowieku i go zostawimy. I później podejdziemy klepiąc po ramieniu i powiemy: nie martw się, będzie dobrze. Przyjmijmy taką zasadę, że jeśli nie mamy do powiedzenia o kimś nic dobrego, nie mówmy nic. Jeśli w jakimś towarzystwie zaczną kogoś obgadywać, to miej odwagę nie mówić nic, jeśli nie masz nic dobrego do powiedzenia. Tylko w ten sposób możemy zatrzymać lawinę łez, lawinę pustych słów i nie niszczyć tego, który i tak cierpi. STACJA IXTRZECI UPADEK JEZUSA Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny w alkohol, w pornografię, zazdrość. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili. Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze – pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już to widzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarz przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei – spes contra spem – zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca. STACJA XPAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka. Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka. STACJA XIPAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus, czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w swoich świątyniach całego świata. Cały dzień jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej i innych . Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża w katedralnej kaplicy. Od wieków Bóg, jakby przybity do miast i wsi naszej Ojczyzny. Dzieli losy Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść. Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne. STACJA XIIPAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie. Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości. STACJA XIIIPAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY NA RAMIONA MATKI Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwiali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne. Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia. Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. STACJA XIVPAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY Aby wejść do świata pełni zbawienia trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy. Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane. Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale pojutrze, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce. Za współprace dziękujemy ks. prałatowi Zenonowi Góreckiemu, proboszczowi parafii w Zblewie. Rozważania kończy prośba do Boga, by chronił każde dziecko na świecie… Nowością tego roku, pomyślaną głównie z myślą o transmisji telewizyjnej, jest przygotowanie serii rysunków stanowiących komentarz do wydarzeń Drogi Krzyżowej… Za —> vaticannews.va: Wielki Piątek w Watykanie. Droga Krzyżowa z Watykanu https://t.co Był 19 marca 2013 r. Papież Franciszek został dopiero co wybrany. Wygłosił homilię o św. Józefie, „opiekunie” Maryi i Jezusa (por. Mt 1, 24): jego styl polegał na dyskrecji, pokorze, milczeniu, stałej obecności i całkowitym oddaniu. W Drodze Krzyżowej, którą rozpoczynamy, stałe będzie odniesienie do bycia strzeżonymi przez Bożą miłość, w szczególności przez Jezusa ukrzyżowanego, oraz do będącego naszym zadaniem strzeżenia, ze względu na miłość, całego stworzenia, każdego człowieka, szczególnie najuboższego, nas samych i naszych rodzin, by zaświecić gwiazdę nadziei. Chcemy uczestniczyć w tej Drodze Krzyżowej w dogłębnej bliskości z Jezusem. Idąc za tekstem Ewangelii zostaną tu dyskretnie wyrażone pewne uczucia i myśli, które mogły przechodzić przez myśl i serce Jezusa w tych godzinach próby. Jednocześnie skonfrontujemy się z pewnymi życiowymi sytuacjami, dobrymi i złymi, które charakteryzują nasze czasy. Wyrazimy w ten sposób naszą odpowiedź na pragnienie naśladowania naszego Pana Jezusa Chrystusa w Jego Męce. STACJA PIERWSZA Jezus na śmierć skazany Bliskość, zdrada, skazanie MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Dopiero co sprawowałem Paschę z moimi uczniami. Bardzo jej pragnąłem: ostatniej Paschy przed męką, zanim wrócę do Ciebie! Jednak nagle została ona zakłócona. Jednemu z moich uczniów diabeł włożył w serce zdradę. W ogrodzie Getsemani wyszedł mi naprzeciw. Gestem, który oznacza miłość, pozdrowił mnie mówiąc: „Witaj, nauczycielu!”. I pocałował mnie. Co za gorycz w tej chwili! Podczas wieczerzy prosiłem Ciebie, Ojcze, byś zachował moich uczniów w Twoim imieniu, tak aby stanowili jedno, jak my. NASZA ODPOWIEDŹ Bardziej jeszcze, niż pierwsi uczniowie, to my, o Jezu, jesteśmy słabi w wierze. Grozi nam nawet, że zdradzimy Ciebie, podczas gdy Twoja miłość powinna nas doprowadzić do wzrastania w miłości wobec Ciebie. Potrzeba nam modlitwy, czuwania, szczerości i prawdy. W ten sposób wiara wzrośnie. I będzie mocna i radosna. MÓDLMY SIĘ Strzeżeni przez Eucharystię Twoje Ciało i Krew, Panie Jezu, niech nas strzegą na życie wieczne. Niech ten cud przychodzi przez kapłanów, którzy przewodniczą Eucharystii, i przez wszystkich nas wiernych, którzy przystępujemy do ołtarza, by przyjmować Ciebie, chleb żywy, który zstąpił z nieba. STACJA DRUGA Jezus bierze krzyż na swoje ramiona „Policzony pomiędzy przestępców” MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Otaczają mnie żołnierze namiestnika. Dla nich już nie jestem osobą, ale rzeczą. Chcą się mną zabawić, pożartować ze mnie. Dlatego przebierają mnie za króla. Gotowa jest też korona, ale cierniowa. Biją mnie trzciną po głowie. Plują mi w twarz. Wyprowadzają mnie na zewnątrz. Brzmią na nowo we mnie dramatyczne słowa proroka Izajasza o Słudze Pańskim, że nie ma on wdzięku ani też blasku; że jest wzgardzony; że jest mężem boleści; że jest jak baranek na rzeź prowadzony; że zgładzono go z krainy żyjących; że został zbity na śmierć. Tym Sługą jestem Ja, by objawić wielkość miłości Boga do człowieka. NASZA ODPOWIEDŹ Ty, o Jezu, zostałeś zatem „policzony pomiędzy przestępców”. W pierwszym pokoleniu chrześcijan właśnie dlatego, że mówili publicznie o Tobie, Piotr i Jan, Paweł i Sylas poszli do więzienia. Tak działo się wiele razy na przestrzeni wieków. Także w tych dniach są mężczyźni i kobiety, których się więzi, skazuje czy wręcz morduje tylko dlatego, że wierzą bądź angażują się na rzecz sprawiedliwości i pokoju. Ci nie wstydzą się Twojego krzyża. Są dla nas godnymi podziwu przykładami do naśladowania. MÓDLMY SIĘ SŁOWAMI MĘCZENNIKA SHAHBAZA BHATTIEGO Rankiem 2 marca 2011 r. Pakistańczyk Shahbaz Bhatti, minister ds. mniejszości, został zabity przez grupę uzbrojonych ludzi. W duchowym testamencie napisał on: „Pamiętam pewien piątek po Wielkanocy, gdy miałem zaledwie trzynaście lat: Słuchałem kazania o ofierze Jezusa dla naszego odkupienia i dla zbawienia świata. I pomyślałem, że powinienem odpowiedzieć na tę miłość, dając miłość naszym braciom i siostrom, oddając się na służbę chrześcijan, szczególnie ubogich, potrzebujących i prześladowanych, którzy żyją w tym muzułmańskim kraju. Chcę, aby moje życie, mój charakter, moje działania mówiły przeze mnie i by oznajmiały, że naśladuję Jezusa Chrystusa. To pragnienie jest tak silne we mnie, że uznałbym się za uprzywilejowanego, gdyby Jezus zechciał przyjąć ofiarę mojego życia”. W świetle tego świadectwa módlmy się: Panie Jezu, umocnij wewnętrznie prześladowanych. Niech szerzy się w świecie podstawowe prawo do wolności religijnej. Dziękujemy Ci za tych wszystkich, którzy niczym „aniołowie”, dają cudowne znaki Twojego królestwa, które nadchodzi. STACJA TRZECIA Jezus pada po raz pierwszy pod ciężarem krzyża „Oto Baranek Boży” MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Chwieję się, gdy czynię pierwsze kroki ku Kalwarii. Straciłem już wiele krwi. Trudno mi wytrzymać pod ciężarem drewna, które muszę nieść. I tak padam na ziemię. Ktoś Mnie podnosi. Wokół widzę tłum. Z pewnością są w nim też tacy, co Mnie kochają. Pozostali to tylko ciekawscy. Myślę o Janie Chrzcicielu, który na początku mojej publicznej działalności powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Teraz ujawnia się prawda tych słów. NASZA ODPOWIEDŹ O Jezu, oto jest dzień, w którym nie mamy być podobni do faryzeusza, który sam się chwali, ale do celnika, który nie śmiał nawet oczu wznieść. Dlatego prosimy z ufnością Ciebie, Baranka Bożego, o przebaczenie naszych grzechów popełnionych myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Rozmyślając o ciężarze Twojego krzyża, nie będziemy się wstydzili znaku krzyża czynionego na naszym ciele: „Jest on wielką obroną. Nie muszą za niego płacić ubodzy, trudzić się słabi. Od Boga jest dany jako łaska” (Cyryl Jerozolimski). MÓDLMY SIĘ Twój Syn przyjął nasze człowieczeństwo Wysławiamy Cię, Ojcze święty, bo wielokrotnie przez proroków uczyłeś pokładać nadzieję w Twoim zbawieniu. Wysławiamy Cię, bo tak umiłowałeś świat, że zesłałeś nam swojego Jednorodzonego Syna. On to, aby wypełnić Twój zamysł odkupienia, był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Ubogim głosił dobrą nowinę o zbawieniu, jeńcom wyzwolenie, a smutnym radość. Dzięki, Ojcze! STACJA CZWARTA Jezus spotyka swoją Matkę Miecz przeszywa duszę MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Moja Matka jest pośród tłumu. Bije mi serce. Nie mogę Jej dobrze widzieć. Krew spływa mi także po twarzy. Kiedy miałem zaledwie czterdzieści dni, zostałem przyniesiony, zgodnie z prawem Mojżeszowym, do świątyni dla złożenia ofiary. Do moich rodziców przemówił prorok. Nazywał się Symeon. Wziął Mnie w objęcia. Powiedział, że będę „znakiem sprzeciwu” i że mojej matce „miecz przeniknie duszę”. Te słowa są w tej chwili palącą rzeczywistością dla Niej i dla Mnie. Dziś znajduje swoje wypełnienie tamta ofiara. ODPOWIEDŹ MARYI „W rękach tych zbrodniarzy Syn mój, Dziecię Boga. Tyś szarpany, jużeś w ich pętach, dajesz się prowadzić, Ty, z pęt Wybawca spętanej ludzkości! Serce mi pęka! Powiedz mi, powiedz, Słowo Boga Ojca, nie miń w milczeniu Matki-służebnicy” (Grzegorz z Nazjanzu). O Jezu, dramat, którego doświadczasz razem ze swą Matką na jednej z uliczek Jerozolimy, każe nam myśleć o tylu rodzinnych dramatach rozgrywających się obecnie w świecie. Przeżywają je wszyscy: matki, ojcowie, dzieci, babki i dziadkowie. Łatwo jest osądzać, ale ważniejsze jest wejść w czyjąś skórę i pomagać innym, na ile się da. Spróbujmy to zrobić. MÓDLMY SIĘ „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” Najświętsza Maryjo, Matko Jezusa, Oblubienico Józefa, prosimy Cię, byś towarzyszyła Synodowi Biskupów poświęconemu rodzinie. Wstawiaj się za Papieżem, za biskupami i za tymi wszystkimi, którzy są w to dzieło bezpośrednio zaangażowani. Niech będą posłuszni Duchowi Świętemu i dokonają właściwego rozeznania. Niech mają przed sobą ciągle słowa Psalmu: „Łaska i wierność spotkają się z sobą”. W Kanie, Maryjo, wskazałaś sługom: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Wspieraj chrześcijańskich małżonków i rodziców, powołanych do składania świadectwa o pięknie rodziny natchnionej i prowadzonej przez wskazania Jezusa. STACJA PIĄTA Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Jezusowi Wracając z pola MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Słyszę wokół siebie wrzaski. Chwytają siłą jakiegoś chłopa, przechodzącego może przypadkiem. Bez zbytnich ceregieli przymuszają go do wzięcia mojego ciężaru. Czuję ulgę. Każą mu iść za Mną. Pójdziemy razem aż na miejsce kaźni. Wielokrotnie, głosząc Królestwo Boże, mówiłem: „Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14, 27). A ten człowiek niesie krzyż, i to mój. Pewnie nie wie nawet, kim jestem, jednak mi pomaga i idzie za Mną. NASZA ODPOWIEDŹ „Błogosławiony jesteś Szymonie, który niosłeś za życia krzyż naszego Króla. Dumni są ci, którzy noszą królewskie insygnia, ale przeminą królowie wraz ze swymi znakami. Błogosławione twoje ręce, które uniosły się, by dźwigać w orszaku krzyż Jezusa, który dał nam życie” (Efrem Syryjczyk). Być może dla niektórych z nas spotkanie z Tobą, Panie, nastąpiło w sposób całkowicie niespodziewany. A potem narastało. Uważajmy za wielką Twoją łaskę fakt, że nie brakuje wśród nas Cyrenejczyków. Niosą oni krzyże innych. Czynią to wytrwale. Motywuje ich miłość. Ich obecność staje się źródłem nadziei. Wypełniają wezwanie św. Pawła: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Gal 6, 2). I tak troszczą się o braci. MÓDLMY SIĘ Któż nie potrzebuje jakiegoś Cyrenejczyka? Panie Jezu, Ty powiedziałeś, że „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35). Uzdolnij także nas do pełnienia zadania „Cyrenejczyka”. Niech ten, kto obserwuje nasz styl życia, poczuje zachętę, widząc nas czyniących to, co piękne, słuszne, prawdziwe i istotne. Kto jest słaby, ten niech zobaczy nas pokornych, bo i my pod wieloma względami także jesteśmy słabi. Ten, kto otrzymuje od nas znaki darmowości, niech zrozumie, że my sami mamy tysiąc powodów, by powiedzieć „dziękuję”. Także ten, kto nie może pobiec, może być spokojny, bo jest nam drogi. Zastanie nas gotowych, by zwolnić: nie chcemy zostawić go z tyłu. STACJA SZÓSTA Weronika ociera twarz Jezusowi Uczennice MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA W tłumie jest wiele kobiet. Przez grzeczność jedna z nich zbliża się, by otrzeć Mi twarz. Ten gest przywołuje mi na myśl różne spotkania. Jedno z nich odbyło się przed tygodniem. Jadłem wieczerzę u przyjaciół w Betanii, jako gość Marty, Marii i Łazarza. Maria namaściła mi stopy wonnym olejkiem nardowym. Powiedziałem, ku jej zaskoczeniu, że zachowała go na mój pogrzeb. Widzę siebie także siedzącego przy studni w Sychar. Byłem zmęczony i spragniony. Przychodzi w tej chwili pewna kobieta samarytańska z dzbanem. Proszę ją o wodę. Wspominam o wodzie, która wypływa ku życiu wiecznemu. Wydawało się, że oczekiwała tego daru, by otworzyć swoje serce. Chciała mi powiedzieć wszystko o sobie. Widziałem ją, jak zadziwiająco wgłębiała się we własne sumienie. Wróciła do wsi opowiadając o Mnie i mówiąc: „Czyż On nie jest Mesjaszem?” (J 4, 29). NASZA ODPOWIEDŹ Jezu, tego wieczoru znacząca jest wśród nas kobieca obecność. W Ewangeliach kobiety mają miejsce szczególne. Troszczyły się o Ciebie i apostołów. Niektóre były obecne podczas Twojej męki. I będą pierwszymi, które przyniosą wieść o Twoim zmartwychwstaniu. Geniusz kobiecy zachęca nas do życia wiarą z uczuciem wobec Ciebie. Uczą nas tego wszyscy święci. Chcemy iść ich drogą. MÓDLMY SIĘ Dar duchowego macierzyństwa Panie Jezu, głoszenie wiary w świecie oraz droga chrześcijańskich wspólnot są mocno wspierane przez kobiety. Zachowaj je jako świadków tego szczęścia, które wykwita ze spotkania z Tobą i które stanowi głęboką tajemnicę ich życia. Strzeż ich jako świetlistego znaku macierzyństwa przy boku ostatnich, którzy w ich sercach stają się pierwszymi. STACJA SIÓDMA Jezus upada po raz drugi „Nie stój z dala ode mnie” (Ps 22, 12a) MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Zmęczenie jest nie tylko fizyczne. Jest coś głębszego, z czym muszę się zmierzyć. Wczoraj wieczorem długo modliłem się do Ojca, padłszy na twarz. Mój pot był jak krople krwi. Wszedłem już w konanie. Uczestniczę w ostatecznym, trudnym doświadczeniu każdej ludzkiej istoty bliskiej śmierci. Dzięki, Ojcze mój, że posłałeś w tej chwili anioła z nieba, by mnie umacniał! NASZA ODPOWIEDŹ Jezu, ileż smutku w otchłani wielu dusz zranionych przez samotność, opuszczenie, obojętność, chorobę, śmierć kogoś bliskiego! Niezmierzone jest też cierpienie tych, którzy uczestniczą w okrutnych wydarzeniach, są świadkami nienawistnych i kłamliwych słów; albo którzy napotykają serca kamienne, wyciskające łzy i prowadzące do rozpaczy. Serce człowieka – serce nas wszystkich – oczekuje czegoś innego: że będzie naczyniem miłości. Uczysz tego Ty, o Jezu, nas i wszystkich ludzi dobrej woli: „Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem” (J, 13,34). MÓDLMY SIĘ Serce moje, strzeż i pocieszaj! Otwórz się, moje serce. Bądź szerokie, jak serce Boże. Otwórz się, by nieść nadzieję. Otwórz się, by się troszczyć. Otwórz się, by słuchać. Otwórz się, by namaścić rany. Otwórz się, by dać światło tym, co są w ciemnościach. Strzeż i pocieszaj dzisiaj, jutro i zawsze. STACJA ÓSMA Jezus spotyka kobiety jerozolimskie „Wy jesteście solą dla ziemi. (…) Wy jesteście światłem świata” (Mt 5, MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Zaledwie kilka dni temu wkraczałem do Jerozolimy. Niewielki tłum uczniów witał mnie radośnie. Wołano nawet: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie” (Łk 19, 38). To proste wydarzenie miało uroczysty charakter. Ale faryzeusze okazywali niezadowolenie. Pomimo świątecznej atmosfery nie mogłem powstrzymać łez na widok miasta. Teraz, gdy z trudem idę na Golgotę, rozbrzmiewają głosy kobiet, które nade mną lamentują i biją się w piersi. NASZA ODPOWIEDŹ Może także dziś Jezus, widząc nasze miasta, możesz mieć powody do płaczu. Również my możemy być ślepi na Ciebie, nie rozumiejąc wskazywanej przez Ciebie drogi pokoju (por. Łk 19, 41). Jednak teraz postrzegamy jako Twoje to wezwanie, co wyraziłeś w Kazaniu na Górze: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. (…) Wy jesteście solą dla ziemi. (…) Wy jesteście światłem świata. (…) Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. MÓDLMY SIĘ W świetle Niebieskiego Jeruzalem Panie Boże, wezwałeś nas do Niebieskiego Jeruzalem, które jest przybytkiem Boga z ludźmi. Obiecałeś nam, że tam zostanie otarta z naszych oczu wszelka łza, nie będzie już więcej śmierci, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu. Ty będziesz naszym Bogiem, a my Twoim ludem. Strzeż w nas nadzieję, że po trudnym czasie siewu we łzach nadejdzie radosny czas żniw. STACJA DZIEWIĄTA Jezus upada po raz trzeci „Podróż” Jezusa MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Moja droga na ziemi dobiega końca. Kiedy się urodziłem, moja Matka położyła mnie w żłobie. Niemal całe me życie spędziłem w Nazarecie. Zanurzyłem się w historii narodu wybranego. Jako pielgrzymujący wysłannik Ojca głosiłem szerokość Jego miłości, która nie zapomina o nikim, długość Jego miłości, wiernej przez wszystkie pokolenia; wysokość Jego miłości, nadziei pokonującej nawet śmierć; i głębię Jego miłości, Tego, który Mnie posłał nie dla sprawiedliwych, ale grzeszników. Wielu Mnie słuchało i poszło za Mną, stając się moimi uczniami; inni Mnie nie zrozumieli. Jeszcze inni Mnie zwalczali i w końcu skazali. Ale w tej chwili, bardziej niż kiedykolwiek, jestem wezwany, aby objawić miłość Boga do człowieka. NASZA ODPOWIEDŹ Jezu, w obliczu Twojej miłości i miłości Ojca zastanawiamy się, czy nie grozi nam urzeczenie światem, dla którego Twoja męka i śmierć to „głupstwo i zgorszenie”, gdy tymczasem jest „mocą i mądrością Bożą”? Czy nie jesteśmy przypadkiem chrześcijanami letnimi, podczas gdy Twoja miłość jest tajemnicą ognia? Czy zdajemy sobie sprawę, że „zanim Bóg nie przyszedł między nas, nie wiedzieliśmy w ogóle, kim jest Bóg?”. A kiedy Ty, Synu Jednorodzony, przybyłeś, Bóg, który ukształtował nas na swój obraz, pozwolił nam spoglądać w górę, ku Niemu, i obiecał nam królestwo niebieskie? Jakże więc nie kochać Tego, który nas pierwszy umiłował!” (List do Diogneta). MÓDLMY SIĘ „Abba, Ojcze” Panie Boże, ośmielamy o Tobie mówić: „Ojcze nasz”. Myślenie o nas samych jako Twoich dzieciach to wspaniały dar, za który jesteśmy Ci wdzięczni na wieki. Ojcze, wiemy, że jesteśmy nie tylko ziarnkiem prochu we wszechświecie. Obdarzyłeś nas wielką godnością, powołałeś nas do wolności. Wyzwól nas od wszelkich form zniewolenia. Nie pozwól, byśmy błądzili daleko od Ciebie. Ojcze, strzeż każdego z nas. Strzeż każdego człowieka zamieszkującego ziemię. STACJA DZIESIĄTA Jezus z szat obnażony Tunika MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Milczę. Czuję się upokorzony pozornie banalnym gestem. Już wiele godzin temu zostałem ogołocony. Myślę o obecnej tu mojej Matce. Moje upokorzenie jest również Jej upokorzeniem. Także w ten sposób miecz przenika jej duszę. Jej zawdzięczam tunikę, którą ze Mnie zdarto, a która jest symbolem Jej miłości do Mnie. NASZA ODPOWIEDŹ Twoja szata, Panie, skłania nas, by rozważyć moment łaski, a zarazem te wydarzenia, które pogwałca godność człowieka. Łaska to dar Chrztu świętego. Dziecku, które dopiero co stało się chrześcijaninem, szafarz mówi: „Stałeś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego, nieskalaną aż po życie wieczne”. Na tym polega najgłębsza prawda ludzkiej egzystencji. Równocześnie miłość, przez którą strzeżesz każdego stworzenia, skłania nas do myślenia o strasznych sytuacjach: o handlu ludźmi, o losie, jaki znoszą dzieci-żołnierze, o pracy stającej się niewolnictwem, o dzieciach i młodzieży okradzionych z samych siebie, zranionych w swej intymności, barbarzyńsko sprofanowanych. Pobudzasz nas, byśmy pokornie prosili o przebaczenie tych, którzy znoszą te zniewagi, i modlili się, aby w końcu obudziły się sumienia tych, którzy przesłonili niebo w życiu ludzi. Przed Tobą, Jezu, ponawiamy postanowienie, by „zło dobrem zwyciężać”. MÓDLMY SIĘ Dwie drogi „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną co uczyni, pomyślnie wypada” (Ps 1, 1-3). STACJA JEDENASTA Jezus przybity do krzyża Najwyższa katedra Bożej miłości MYŚLI I ODCZUCIA JEZUSA Przybijają Mi ręce i nogi. Moje ramiona są wyciągnięte. Gwoździe boleśnie przenikają moje ciało. Jestem przybity ciałem, ale wolny w sercu, tak jak dobrowolnie poszedłem na mękę. Wolny, bo pełen miłości, miłości, która pragnęła objąć wszystkich. Patrzę na tych, którzy mnie krzyżują. Myślę o tych, którzy wydali rozkazy. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Obok Mnie są dwaj inni skazani na ukrzyżowanie. Jeden z nich poprosił, bym o nim pamiętał, gdy będę w moim królestwie. Mówię do niego: „Tak, dziś ze Mną będziesz w raju”. NASZA ODPOWIEDŹ Patrzymy na Ciebie, Jezu, przybity do krzyża. I pojawiają się w naszym sumieniu istotne pytania: Kiedy zostanie zniesiona kara śmierci, nadal wykonywana w wielu krajach? Kiedy ustaną wszelkie formy tortur i brutalnego mordowania niewinnych ludzi? Twoja Ewangelia jest najsolidniejszą obroną człowieka, każdego człowieka. MÓDLMY SIĘ „Zmiłuj się nad nami!” Panie Jezu, przyjąłeś krzyż, aby nas nauczyć oddawać swoje życie ze względu na miłość; w godzinie śmierci wysłuchałeś skruszonego łotra. Niewinny Zbawicielu, zostałeś zaliczony między niesprawiedliwych i zostałeś poddany osądowi grzeszników. Zmiłuj się nad nami! STACJA DWUNASTA Jezus umiera na krzyżu „Chryste, Ty jesteś nam koniecznie potrzebny” (bł. Paweł VI) SŁOWA JEZUSA NA KRZYŻU Jezus zawołał donośnym głosem: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Następnie, zwracając się do Matki, powiedział: „Niewiasto, oto syn twój!”; a do ucznia, Jana: „Oto Matka twoja”. Rzekł: „Pragnę”; powiedział: „Wykonało się”; i wreszcie: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. NASZA ODPOWIEDŹ Jezu, na krzyżu modliłeś się. W ten właśnie sposób przeżywałeś kulminację swego powołania i misji. W tej chwili zwróciłeś się do swojej Matki i ucznia, Jana. Przez nich zwracałeś się również do nas. Zostaliśmy powierzeni Twojej Matce. Prosiłeś, byśmy Ją przyjęli w naszym życiu po to, byśmy byli przez Nią strzeżeni, tak jak Ona Ciebie strzegła. Głębokie wrażenie wywiera na nas to, że podczas trwającej całymi godzinami agonii wielkim głosem zawołałeś do Boga słowami Psalmu 21, które wyrażają cierpienie, ale także nadzieję sprawiedliwego. Św. Łukasz Ewangelista pisze, że krótko przed śmiercią powiedziałeś: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Odpowiedź Ojca nadejdzie: będzie nią Twoje zmartwychwstanie. MÓDLMY SIĘ „Omnia nobis est Christus” (Chrystus jest dla nas wszystkim) (św. Ambroży) Chryste, Ty jesteś nam koniecznie potrzebny byśmy poznali naszą istotę i nasze przeznaczenie. Jesteś nam koniecznie potrzebny, by na nowo odnaleźć prawdziwe motywy braterstwa między ludźmi, podstawy sprawiedliwości, skarby miłości, najwyższe dobro pokoju. Jesteś nam koniecznie potrzebny, o wielki Cierpiący nasze bóle, aby poznać sens cierpienia. Jesteś nam koniecznie potrzebny, Zwycięzco śmierci, aby nas wyzwolić od rozpaczy i negacji. Jesteś nam koniecznie potrzebny o Chryste, byśmy się nauczyli prawdziwej miłości i zdążali w radości i mocy Twojej miłości, naszą znojną drogą aż do ostatecznego spotkania z Tobą, umiłowanym, oczekiwanym, błogosławionym na wieki. (abp Giovanni Battista Montini [bł. Paweł VI], list pasterski z 1955 r.) STACJA TRZYNASTA Jezus zdjęty z krzyża Królewska droga dla Kościoła Jezus przeszedł z tego świata do Ojca. Jego męka daje nam łaskę odkrycia w obrębie historii miłości Boga do człowieka. Święci ją odwzajemnili, stając się uczniami i apostołami. Do tego jesteśmy wezwani także i my. NASZA ODPOWIEDŹ „W Tobie, Jezu – Słowie, które stało się ciałem – jesteśmy wezwani, by być Kościołem miłosierdzia. W Tobie – ubogim z wyboru – Kościół jest wezwany, by być ubogim i przyjacielem ubogich. Kiedy kontemplujemy Twoje oblicze, to nasze nie może się różnić od Twojego. Nasza słabość stanie się mocą i zwycięstwem, jeśli będzie ukazywała pokorę i łagodność naszego Boga”. (kard. Carlo Maria Martini, list o synodzie diecezjalnym w Mediolanie z 1995 r.) MÓDLMY SIĘ Rozszerz, Ojcze, na całą rodzinę ludzką królestwo sprawiedliwości i pokoju, które przygotowałeś przez Syna Twego Jednorodzonego, naszego Króla i Zbawiciela. W ten sposób będzie ludziom dany prawdziwy i słodki pokój; ubodzy znajdą sprawiedliwość; smucący się będą pocieszeni, a wszystkie ludy ziemi będą błogosławione w Nim, naszym Panu i Bogu, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego przez wszystkie wieki wieków”. (z ambrozjańskiej Liturgii Godzin) STACJA CZTERNASTA Jezus złożony w grobie Strzeżeni na zawsze ODCZUCIA DWÓCH PRZYJACIÓŁ JEZUSA Ciało skazanych na ukrzyżowanie uważano za niegodne nawet pochówku. Ale dwóch wpływowych ludzi, Józef z Arymatei i Nikodem, starannie strzegło ciała Jezusa. „Cóż za szczęście dla mnie i dla was – mówi nam Józef z Arymatei – że zostaliśmy uczniami Jezusa! Wcześniej byłem nim w ukryciu. Ale teraz znajduję w sobie wielką odwagę. Stanąłem nawet przed obliczem Piłata, by otrzymać ciało Jezusa. Więcej niż odwaga, decydujące były miłość i radość. Cieszę się, że udostępniłem nowy grób, wykuty w skale. Powiadam wam: Miłujcie naszego Zbawiciela!”. Nikodem mógłby dodać: „W godzinach nocnych przeżyłem moje pierwsze spotkanie z Jezusem. Zachęcił mnie, abym się na nowo narodził. Dopiero z czasem zrozumiałem powoli Jego słowa. Teraz jestem tutaj, aby uczcić Jego członki. Chętnie przygotowałem mieszaninę mirry i aloesu. Ale prawda jest taka, że to On uczynił dla mnie znacznie więcej: nadał woń memu życiu!”. MARYJA MÓWI DO NASZEGO SERCA „Jan był blisko mnie. Pod krzyżem moja wiara została wystawiona na ciężką próbę. Podobnie, jak już to miało miejsce w Betlejem, a potem w Nazarecie, także teraz rozważam w milczeniu. Ufam Bogu. Moja nadzieja matki nie zagasła. Także i wy zaufajcie! Dla was wszystkich proszę o łaskę silnej wiary. Dla tych, którzy przeżywają mroczne dni – o pocieszenie”. MÓDLMY SIĘ Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen. .
  • 36infcmywe.pages.dev/758
  • 36infcmywe.pages.dev/578
  • 36infcmywe.pages.dev/629
  • 36infcmywe.pages.dev/427
  • 36infcmywe.pages.dev/522
  • 36infcmywe.pages.dev/895
  • 36infcmywe.pages.dev/901
  • 36infcmywe.pages.dev/290
  • 36infcmywe.pages.dev/688
  • 36infcmywe.pages.dev/359
  • 36infcmywe.pages.dev/697
  • 36infcmywe.pages.dev/220
  • 36infcmywe.pages.dev/727
  • 36infcmywe.pages.dev/974
  • 36infcmywe.pages.dev/523
  • rozważania drogi krzyżowej w wielki piątek