'' JEDNA NA MILION ''Choroba jest rzeczą której nie możemy wybrać, nie możemy przewidzieć kiedy przyjdzie , kiedy uderzy i kiedy zmieni nasze życie o 180 stopni .Najczęściej naszą reakcją jest smutek , depresja , rezygnacja z życia i z wszystkiego wokół…Główna bohaterka powieści Aleksandry Bugno '' Jedna na milion '' pokazuje zachowanie którego powinniśmy się uczyć gdy przychodzi do nas zły Hyun , nastolatka , dobra uczennica , nie oszczędzana przez życie , wychowującą się samotnie pewnego dnia , dzięki przypadkowi dowiaduje się że zostały jej godziny , dni , tygodnie życia …Mimo bardzo złej wiadomości nie poddaje się i zaczyna spełniać swoje marzenie .Czy zdrowie jej na to pozwoli ? Jak spędzi ostatnie dni swojego życia ? Los da jej szanse ? Da jej ratunek ? Czy choroba da jej miłość o której marzyła po śmierci rodziców ?PS. Po przeczytaniu tej historii zastanawia mnie jedno…Ciągle słyszymy ze naukowcy , lekarze wymyślają nowe technologie , choroby itp. ale czemu nie wymyślają niczego na nasze choroby które często są nieuleczalne ? Tylko faszerują nas samą chemia która zamiast pomagać niszczy nam kolejny organ … To wszystko pokazuje że CZŁOWIEK + CHOROBA to zamknięte koło , jedno się naprawi to drugie się zepsuje ..Jean Ruth Dale - Jedna na milion ROZDZIAŁ PIERWSZY Amber Brannigan i jej czteroletnia córeczka Sophie przechodziły właśnie w pośpiechu przez dział porcelany domu towarowego Sterling's 8 downloads 21 Views 436KB Size
Książka pod tytułem: Jedna na Milion...Czyli tam i z powrotem... Autor: Katarzyna Pawluś... Wydawnictwo: Czerwona Szpilka! Już od dziś w moim posiadaniu z czego nie ukrywam bardzo się cieszę! :) JEDNA NA MILION Jest to książka po przeczytaniu której zaczniesz patrzeć na swoje życie jak na szklankę do połowy pełną. Przestaniesz się zamartwiać wszystkim, tylko zaczniesz pozytywnie myśleć, zaczniesz żyć. Będziesz mógł śledzić i być z główną bohaterką każdego dnia w drodze przez jej cierpienie i walkę o życie. Pokażę Ci, jak zmieniając tylko jedną myśl w głowie – szczęśliwie żyć. Nigdy nie wiesz co się stanie jutro. Na co dzień marudzisz, płaczesz, widzisz same negatywne strony życia? Czy zastanawiałeś się co byś zyskał, jakbyś codziennie rano patrzył w lustro i witał się z sobą jak z najlepszym przyjacielem ? Jakbyś myślał o sobie ze jesteś CUDEM ? Skończ z marudzeniem! Zacznij żyć! Zamów książkę - Katarzyna Pawluś Wyobraź sobie, że Twoje życie zatrzymuje się na 650 dni. Że codziennie żegnasz się z rodziną, z dziećmi. Że nie wiesz czy Twój mózg nie wyłączy się na zawsze ? Przestajesz oddychać – podpinają Cię do rurek, przestajesz chodzić , mówić. Jesteś świadoma tragedii, ale nic nie możesz zrobić. Jesteś sparaliżowana i odczuwasz ból. Żyjesz w klaustrofobicznej klatce przez ponad 650 dni. I codziennie czekasz na lek który pozwoli Tobie żyć. Ludzie się pytają mnie jak ja to robię że się często uśmiecham, że jestem taką optymistką i do tego pomagam wszystkim? Odpowiedź jest prosta. Tego nauczył mnie Robak. Czasem trudno jest się uśmiechać, kiedy w życiu spotykają Cię rzeczy których nie rozumiesz. Nie masz pewności czy przez to przebrniesz. Idziesz przez tą burze, ale nie wiesz ile to jeszcze potrwa. W książce chciałam się z Wami podzielić zasadami których się nauczyłam i które moglibyście wykorzystać w życiu aby szczęśliwie żyć. Bycie cierpliwym to piękna rzecz. Nie jestem w stanie zapamiętać imienia mojego męża tak na stałe na zawsze, ale będę mogła podtrzymać jego serce miłością i radością życia. Nie jestem w stanie pójść z moimi dziećmi na spacer, do kina, na lody, ale jestem w stanie przytulać ich najmocniej na świecie. Nie jestem w stanie tańczyć w deszczu, ale mogę kołysać się przy świetle księżyca w różowym wózku inwalidzkim.Ty jedna na milion, na cale życie Tej nocy zabłyśniesz i będziesz na szczycie. Ty jedna na milioooon, Ty jedna zwyciężysz Ty jedna na milioooooon Ty jedna zwyciężysz Bo to jest właśnie to w co poprostu wierzy cały świat Tak ja wiem jest zawsze w tobie wielki czar Jesteś najlepsza to twoja gra Musisz wierzyć, że z miliona tylko ty Ebooki i audiobooki Ebooki na Kindle Kup na prezent Cennik Jak to działa? Pobierz Legimi Blog Klub Mola Książkowego Pomoc Regulaminy Relacje inwestorskie Copyright © 2009-2022 Legimi Wszelkie prawa zastrzeżone.
Barbara DunlopJedna na milionTłumaczenie:ROZDZIAŁ PIERWSZYLawrence „Tuck” Tucker wcześnie zakończył sobotni wieczór: randka nie należała do udanych. Felicity miała promienny uśmiech, złociste włosy, fantastyczną figurę i inteligencję basseta. Poza tym mówiła dużo, w dodatku piskliwym głosem, była przeciwna subwencjonowanym przez państwo przedszkolom, sportom zespołowym dla dzieci oraz nie znosiła Bullsów. Jaki szanujący się mieszkaniec Chicago nie lubi Chicago Bulls?Po deserze Tuck uznał, że życie jest za krótkie, aby słuchać wywodów na wysokim C, więc odwiózł dziewczynę do domu, cmoknął na pożegnanie i wrócił do rezydencji Tuckerów. Gdy wszedł do holu, z biblioteki dobiegł go głos ojca:– To szaleństwo!– Nie mówię, że będzie łatwo – odrzekł starszy brat Tucka, i syn kierowali rodzinnym koncernem TT – Tucker Transportation; rzadko się kłócili.– Kto cię zastąpi? Ja jestem zajęty, a nie wyślemy do Antwerpii byle kogo.– Może dyrektor operacyjny…?– Nie! Firmę musi reprezentować wiceprezes.– Wyślij Tucka.– Chyba żartujesz!Tucka zabolała drwina w głosie ojca.– Jest wiceprezesem.– Wyłącznie na papierze. Dobrze wiesz, że sobie nie poradzi. Naprawdę musisz teraz brać urlop?– Muszę. Po dziesięciu latach małżeństwa zdradziła mnie żona. Wiesz, jak się czuję?Tuckowi żal było brata. Minęło kilka miesięcy, odkąd Dixon przyłapał Kassandrę w łóżku z kochankiem. W tym tygodniu wreszcie nadeszły papiery rozwodowe.– Jesteś zły. I słusznie. Ale pokonałeś ją. Dzięki intercyzie została prawie z cisza. Lada moment mężczyźni mogą wyjść z biblioteki. Tuck zaczął cofać się ku drzwiom.– Tuckowi należy się szansa.– Miał ją!Miałem? Kiedy? – chciał spytać, bo zawsze w firmie czuł się jak nieproszony gość. Zresztą nieważne. Starał się nie przejmować, bo gdyby się przejmował, byłoby mu podwójnie ciężko. Sięgnąwszy za siebie, otworzył drzwi i zatrzasnął je głośno.– Halo, halo! – zawołał, kierując się do biblioteki.– Cześć, Tuck – powitał go brat.– Nie widziałem twojego samochodu.– Zaparkowałem w garażu. Sprzedałem dziś mieszkanie. – Dixon miał luksusowy apartament w centrum.– Czyli na razie tu zamieszkasz? – Tuck ściągnął krawat. – Super. Co pijecie?– Whisky – odparł Jamison.– Też sobie naleję. – Tuck rzucił marynarkę na obity czerwoną skórą na której wystrój składały się regały po sufit, kamienny kominek, skórzane fotele i rzeźbione stoły z drzewa orzechowego, wyglądała tak samo jak siedemdziesiąt lat temu.– Jak randka? – spytał ojciec.– W porządku. – Jamison popatrzył znacząco na zegarek. – Okej, dziewczyna nie była geniuszem.– A któraś była? – mruknął ojciec.– To wasza pierwsza randka? – W głosie Dixona pobrzmiewała podszedł do barku.– I ostatnia. Jutro gram z Shane’em w kosza. Masz ochotę?– Nie mogę.– Pracujesz?– Nie, muszę załatwić kilka odniósł wrażenie, że brat coś ukrywa, ale nie chciał go wypytywać. Jutro się wszystkiego dowie. Ciekawe, czy Dixon naprawdę chce wziąć urlop? Z drugiej strony ojciec ma rację: firma potrzebuje Dixona. On, Tuck, kiepsko by sobie radził w roli jego zamiennika.– Nie – skłamała Amber Bowen, patrząc w oczy prezesa Tucker Transportation. – Dixon nic mi nie lojalna wobec swojego szefa, Dixona Tuckera, który pięć lat temu dał szansę dziewczynie tuż po szkole średniej, bez studiów i doświadczenia w pracy biurowej. Zaufał jej, a ona nie zamierzała go zawieść.– Kiedy ostatni raz z nim rozmawiałaś?Jamison Tucker wyglądał groźnie, kiedy siedział przy biurku w narożnym gabinecie na trzydziestym drugim piętrze. Nie był tak wysoki jak jego dwaj synowie, za to był potężnie zbudowany.– Wczoraj rano – odparła Amber.– A nie wieczorem? – Jamison zmrużył oczy.– Nie – odparła zaskoczona podejrzliwym tonem.– Na pewno?– Dlaczego uważa pan, że…– Ha! Czyli widzieliście się! – zawołał widzieli się, wiedziała jednak, że wieczorem Dixon odleciał do Arizony. Przed wyjazdem powiedział jej, że zostawił list do rodziny, by nikt się o niego nie martwił. A jej kazał przysiąc, że nikomu nic nie ją, że bliscy Dixona go wykorzystują. Biedak był zmęczony i przepracowany. Od kilku lat przejmował na siebie coraz więcej obowiązków, a teraz jeszcze rozwód… Potrzebował wypoczynku. Próbował wyjaśnić to rodzinie, lecz ani ojciec, ani brat go nie słuchali. W tej sytuacji nie miał wyjścia – musiał zniknąć.– Sugeruje pan, że coś mnie łączy z Dixonem?Jamison pochylił się nad biurkiem.– Niczego nie sugeruję.– A jednak… – Wiedziała, że stąpa po kruchym lodzie, ale była zła. Dixon był porządnym facetem.– Jak śmiesz?– Pańskiemu synowi należy się szacunek.– Ty… ty… – Wytrzeszczył oczy i przygotowała się na najgorsze: zaraz straci pracę. Oby Dixon przyjął ją z powrotem. Nagle Jamison chwycił się za serce i wciągnął gwałtownie powietrze.– Panie Tucker?Widząc przerażenie w oczach prezesa, Amber złapała za telefon i dzwoniąc po pogotowie, zawołała asystentkę Jamisona. Margaret Smithers przybiegła do gabinetu i przytomnie wezwała firmową pielęgniarkę. Ta rozpoczęła reanimację. Amber wystraszyła się. Co to było? Zawał? Czy szef umrze? Trzeba poinformować jego żonę. Z drugiej strony pani Tucker nie powinna być sama, otrzymując taką wiadomość, a w ogóle lepiej, żeby ktoś z rodziny ją zawiadomił.– Zadzwonię do Tucka, ale nie mam jego numeru…– U mnie na biurku – odparła Margaret. – W w drzwiach ratowników medycznych, Amber przeszła do sąsiedniego pokoju.– Halo?– Mówi Amber Bowen. – Kątem oka widziała defibrylator. – Asystentka Dixona – dodała, słysząc ciszę na drugim końcu linii. – Musi pan przyjść do firmy… – Urwała. Właściwie to Tuck powinien jechać do szpitala.– Dlaczego?– Pana ojciec… Wezwaliśmy pogotowie.– Co się stało?– Nie wiem. Ratownicy położyli go na noszach. Nie chciałam sama dzwonić do pani Tucker…– Słusznie.– Najlepiej niech pan jedzie prosto do Central Hospital.– Jest przytomny?– Chyba nie.– Dobra, już wynieśli Jamisona, który leżał podłączony do kroplówki, z maską tlenową na twarzy. Amber osunęła się na fotel Margaret. Pielęgniarka z asystentką prezesa wyszły z gabinetu; pierwsza ruszyła za ratownikami, po policzkach drugiej płynęły łzy.– Będzie dobrze – powiedziała Amber, wstając. – Ma świetnych lekarzy.– Jak to się stało? – szepnęła Margaret.– Nie wiesz, czy miał problemy z sercem?– Nie miał. Wczoraj wieczorem… był w świetnym nastroju. Piliśmy wino…– Tutaj? W biurze?Margaret wyraźnie się speszyła. Na jej twarzy odmalowały się wyrzuty sumienia. Zaczęła przesuwać papiery na zaniemówiła. Jamison i Margaret spędzili razem wczorajszy wieczór? Czyżby byli kochankami?– Ja… – Obeszła biurko. – Muszę… – Opadła na fotel.– Tak, oczywiście – powiedziała Amber, wycofując się z pokoju. – Powiadomię dyrektorów działów. Aha, czy Jamison mówił ci o Dixonie?– Co o Dixonie?– Nieważne, później wyjechał. Jamison jest w szpitalu. Nie ma kto kierować firmą. Może Tuck? Amber nie bardzo to sobie wyobrażała. Tuck miał stanowisko wiceprezesa, ale wiceprezesem nie był. Był bon vivantem, który czasem wpadał do biura, swoim widokiem przyprawiając damską część personelu o szybsze bicie później musiał pogodzić się z faktami: po pierwsze minie wiele miesięcy, zanim ojciec wróci do firmy, po drugie Dixon przepadł jak kamień w wodę. Ktoś powinien jednak zarządzać firmą i tym kimś był on. Szefowie działów zgromadzeni w sali konferencyjnej patrzyli z zaniepokojeniem, kiedy zajął fotel prezesa.– A gdzie Dixon? – spytał dyrektor finansowy, Harvey dzwonił, esemesował i mejlował do brata. Bez skutku. Wiedział tylko tyle, co ten napisał w krótkim liście do ojca: że wyjeżdża na miesiąc, może dłużej.– Wyjechał na urlop.– Teraz? – Harvey nie krył zdumienia.– Nic o tym nie słyszałam – stwierdziła Mary Silas z działu HR, która szczyciła się tym, że zawsze wszystko wie.– Ściągnij go z powiódł po nich wzrokiem.– Chciałbym z każdym z was jutro porozmawiać. Proszę przygotować sprawozdania kwartalne.– A co z targami w Nowym Jorku? – spytał Zachary Ingles, dyrektor do spraw słabo się w tym orientował. Owszem, kilka razy w nich uczestniczył, ale bardziej skupiał się na hostessach i bankietach niż na sprawach handlowych.– Jutro wszystko omówimy.– Potrzebuję konkretnych decyzji. – W głosie Zachary’ego pobrzmiewała nuta zniecierpliwienia.– Podejmę je – oznajmił Tuck.– A nie można urządzić telekonferencji z Dixonem?– Nie, Dixon jest nieosiągalny.– Chcesz pełne sprawozdania czy wystarczy krótki raport? – spytał Lucas Steele, dyrektor operacyjny, jedyny, który nie nosił szytego na miarę garnituru, lecz dżinsy, koszulę bez krawata i ciemną marynarkę.– Wystarczy krótki raport – odparł Tuck. – Na tym kończymy, dziękuję – powiedział, opuścili salę, zostawiając go z Amber. Wcześniej nie zwracał na nią uwagi, teraz zaś wydała mu się niezwykle opanowana i sprawna. Włosy miała upięte, makijaż prawie niewidoczny, strój nierzucający się w oczy… właśnie tak wyobrażał sobie idealną rzeczy w jej wyglądzie go zaintrygowały. Pierwsza to kosmyki, które wysunęły się z koka, a druga to czarne szpilki na złotych podeszwach. Kosmyki miał ochotę odgarnąć, a szpilki… od nich trudno było mu oderwać wzrok. Wiedział jednak, że na żadne dystrakcje nie może sobie pozwolić.– Trzeba ściągnąć Dixona – powiedział.– Nie powinniśmy mu Amber wydała mu się niedorzeczna.– Musi pokierować firmą.– Sam musisz się nią jej niebieskich oczach dojrzał błysk gniewu. – Oboje wiemy, że się do tego nie nadaję.– Niczego takiego nie go postawa Amber.– Z Dixonem też tak rozmawiasz?– Jak?– Dobrze wiesz, o czym mówię.– Dixon potrzebuje wypoczynku. Rozwód go wykończył.– Zwierzał ci się ze spraw prywatnych? – zdziwił się Tuck. – Opowiadał o żonie? – Czyżby Dixon i Amber…– Czasem widywałam ich razem – odparła. – I słyszałam, jak rozmawiają.– Podsłuchiwałaś?– Nie musiałam. Moja praca wymaga, żebym siedziała przy biurku, a biurko znajduje się za drzwiami gabinetu Dixona. A Kassandra podnosiła głos.– Aha…– Och, przestań – warknęła. – Jeśli masz pytanie, to pytaj. Nie insynuuj.– W porządku. Kim byłaś dla mojego brata?– Asystentką.– Co wchodziło w zakres twoich obowiązków?– Wszystko.– Wszystko?– Pytaj. Nie mu się ta dziewczyna, jej tupet i prostolinijność.– Spałaś z nim? – Patrząc w jej oczy, uzmysłowił sobie, że bardzo nie chce usłyszeć odpowiedzi twierdzącej.– Nie.– Jesteś pewna?– Mogłabym zapomnieć wziąć klucze albo kupić jedzenie dla kota, ale zapomnieć, czy spałam z szefem?Miał ochotę ją pocałować. Zamiast tego spytał:– Masz kota?– Nie, Tuck, nie mam. A teraz skup się. Dixon nie wróci przynajmniej przez kilka tygodni. Musisz zakasać rękawy, żarty się skończyły.– Sądzisz, że dam radę?– Absolutnie. Jesteś facetem, który chce osiągnąć sukces, zaimponować się. Nie zależało mu na tym, by wywrzeć wrażenie na ojcu, natomiast pragnął wywrzeć wrażenie na niej. Szkoda, że nie mógł zaprezentować się jej jako elegancki światowiec albo jako biznesmen. Niestety Amber będzie oglądać go w roli safanduły, który potyka się, myli, oryginału: A Bargain with the BossPierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2016Redaktor serii: Ewa GodyckaOpracowanie redakcyjne: Ewa GodyckaKorekta: Urszula Gołębiewska© 2016 by Barbara Dunlop© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z Warszawa 2017Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek postacie w tej książce są podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books prawa Polska sp. z Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 978-83-276-2978-4Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z